Kategoria: Komunikaty Biura Prezydenta
Polemika z "Dziennikiem"
W czwartkowym wydaniu „Dziennika Nowosądeckiego” (8 stycznia br.,) w artykule „Kierowcy z gumką” poczęstowano Czytelników szczegółowym instruktażem, jak bezkarnie podrobić kartę parkingową, czyli złamać prawo, uszczuplić budżet miasta i tym samym okraść sądeckiego podatnika.
Redakcja, oczywiście, ma prawo odnieść się krytycznie do uchwalanych przez Radę Miasta uchwał, w tym do nowych zasad parkowania w centrum.
Ma prawo zgłosić też własne lub Czytelników uwagi, konstruktywne propozycje zmian systemu parkingowego (jak na razie nic takiego na łamach „Dziennika” nie udało się przeczytać).
Ma prawo stanąć na czele słusznego obywatelskiego nieposłuszeństwa, gniewu ludu, jak to już w historii współczesnej polskiej prasy niejednokrotnie bywało.
Poważna gazeta jednak, za jaką w swojej tradycji od wielu lat uchodzi „Dziennik”, kierujący się przynajmniej w wydaniach centralnych (krakowskich), umiarem i rozwagą, i tym właśnie różniący się od żywiących się tanią sensacją tabloidów typu „Fakt” czy „Superekspres”, nie powinna propagować działania niezgodnego z prawem.
Nie należy się zatem zdziwić, jeżeli w najbliższych dniach przeczytamy w „Dzienniku” opowieść o „sprytnych sądeczanach” radzących sobie z włamaniami balkonowymi do mieszkań lub z oszukiwaniem w automatach telefonicznych czy drukowaniem banknotów NBP.
Podrabianie kart parkingowych przy użyciu gumki czy innych przedmiotów wymazujących jest takim samym przestępstwem jak fałszerstwo waluty czy dokumentów. Podpowiadam autorowi artykułu wizytę w sklepie z pytaniem: „czy ma pan drukarenkę do podrabiania pieniędzy?”.
Podrobić da się wszystko. Banknoty dolarowe i złotówkowe, paszporty i prawa jazdy. Da się też podrobić do wielokrotnego użytku jedno- lub dwuzłotowe karty parkingowe. Tylko, nie wiedzieć czemu, dokładna instrukcja tego procederu, wraz ze zdjęciami, publikowana jest na łamach prasy.
Śledząc serię artykułów w ostatnim tygodniu o nowych zasadach parkowania trudno się zorientować o co „Dziennikowi” w kampanii parkingowej tak naprawdę chodzi.
Na pewno nie o dobro sądeckich podatników, bo instruowanie w jaki sposób wymigać się z opłat parkingowych wprost ogranicza dochody miasta, zmniejsza pulę pieniędzy mogących trafić na reperację dziur w ulicach i zdewastowanych krawężników.
Na pewno nie o obronę niezamożnych, bo akurat właściciele samochodów do kategorii biednych ludzi nie należą. Kogo stać na benzynę znajdzie z pewnością złotówkę czy dwie na opłacenie parkingu.
O co więc chodzi? Czy nie o pieniaczy zamęt i przypodobanie się tanim, populistycznym gustom? Czy może o bezpłatne parkowanie każdego przed budynkiem, w którym pracuje?
Wiadomo, że prawie każdy zapytany na Jagiellońskiej obywatel skrzywi się na kolejną podwyżkę opłat parkingowych, za wodę i ścieki, za bilety autobusowe i ciepło. Wiadomo też, że rosnące potrzeby miasta - nagłaśnianie w długiej litanii na każdej sesji przez radnych - mogą być zaspokojone poprzez budżet, który jest tworzony z opodatkowania mieszkańców.
Można zwolnić sądeczan od wszystkich obciążeń podatkowych i opłat lokalnych. Jakiż byłyby to raj! Tyle, że nie dający szansy na jakąkolwiek poprawę zbiorowego życia w mieście.
Praktyka z innych miast wskazuje, iż cena opłat parkingowych winna być ceną równowagi. Oznacza to, że winna być ustalona na poziomie powodującym rotację na parkingach oraz zapewniającym stałą dostępność 5-10 proc. wolnych miejsc parkingowych. Takie podejście gwarantuje, że nikt nie będzie krążył po centrum Nowego Sącza w poszukiwaniu wolnego miejsca parkingowego.
Doświadczenie wyniesione z funkcjonowania parkingu na płycie Rynku, gdzie od roku obowiązuje opłata 2 zł za godzinę wskazuje, że nie jest to cena zniechęcająca. Parking jest stale wypełniony, co „Dziennik” może, gdyby chciał, zaobserwować każdego dnia. Na tarnowskiej Starówce parkujący płacą 3 zł i specjalnych protestów jakoś nie słychać.
W grudniu 2003 r. w Nowym Sączu nie obowiązywały opłaty parkingowe, a więc była okazja sprawdzenia czy niskie opłaty (lub wręcz ich brak) wpływają np. na ożywienie handlu w śródmieściu. Stale zajęte miejsca parkingowe zniechęcały do przyjazdu w ten rejon.
Generalnie znaczna poprawa sytuacji związanej z parkingami spodziewana jest po 2006 roku, po wybudowaniu nowej siedziby Państwowej Straży Pożarnej. Użytkowany do tej pory przez strażaków teren przy „rynku maślanym” zostanie zamieniony w wielki, być może, wielopoziomowy parking.
Prezydent, jego zastępcy i służby miejskie nie ustają w poszukiwaniu wszystkich dostępnych i racjonalnych działań zmierzających do ożywienia centrum miasta. Wyrazem tego jest m.in. wniosek do Zintegrowanego Programu Operacyjnego Rozwoju Regionalnego związany z rewitalizacją nowosądeckiej Starówki, który zyskał wstępną akceptację.
Dla „Dziennika” te jednak działania są o wiele mniej atrakcyjne niż propagowanie kombinacji z kartami parkingowymi.
Różnimy się więc nie tylko gustami czy obyczajami publicznymi, ale przede wszystkim podejściem do obywatelskich powinności, wśród których na pierwszym miejscu już w czasach rzymskich stała zasada przestrzegania prawa, nawet uciążliwego i niekoniecznie lubianego.
I ostatnia sprawa: inicjatorzy wprowadzenia nowego systemu parkingowego mają dobre zdanie o sądeczanach. Nie traktują ich jako potencjalnych oszustów. Wprost przeciwnie: wierzę, że w zdecydowanej większości – mimo instrukcji i podszeptów – społeczeństwo sądeckie zastosuje się do obowiązującego prawa.
Jerzy Leśniak
Rzecznik Prasowy UM Autor: -
Dodano: 2004-01-09 00:00:00
Zobacz też najnowsze aktualności
lub