Kategoria: Komunikaty Biura Prezydenta
Spłacony dług wdzięczności - Tablica bohaterów
Podczas obchodów Święta Niepodległości w Nowym Sączu w starej części gmachu szpitalnego odsłonięto tablicę upamiętniającą sądeckich bohaterów - żołnierzy ZWZ, którzy uwolnili w lipcu 1940 z tutejszego szpitala uwięzionego przez hitlerowców emisariusza Rządu Polskiego Jana Karskiego; człowieka, który jako jeden z pierwszych przekazał aliantom wstrząsające wieści o zbrodniach w okupowanej przez nazistów Polsce.
Tablicę odsłonili: świadek wydarzeń z tamtych dni profesor Jan Słowikowski, wówczas lekarz sądeckiego szpitala powiatowego; Jadwiga Rysiowa, żona Zbigniewa Rysia, jednego z ludzi umieszczonych na tablicy oraz prezydent Nowego Sącza Józef Antoni Wiktor.

Od prawej: prof. Jan Słowikowski, Jadwiga Rysiowa i prezydent Józef A. Wiktor
Cena uwolnienia Jana Karskiego w Nowym Sączu była bardzo wysoka. W marcu 1941 roku, Gestapo poznało kulisy akcji i zdemaskowało jej inicjatorów. Zaczęły się aresztowania, wywózki do obozów, egzekucje.
W ręce hitlerowców wpadli i zostali zamęczeni: brat doktora Słowikowskiego - Teodor, Władysław Gardoń, Karol Głód, Józef Jennet, Józef Jeżyk, Tadeusz Szafran, Feliks Wideł.
21 sierpnia 1941 r. rozstrzelano na rozkaz obersturmfuhrera SS w Nowym Sączu Heinricha Hammanna 32 osoby pośrednio lub bezpośrednio związane z ucieczką Karskiego.
W więzieniach i obozach do końca wojny przebywali: Jan Morawski, Franciszek Musiał, Zofia Rysiówna.
Ocaleli obydwaj Rysiowie - Stefan i Zbigniew oraz współpracujący z podziemiem policjant granatowy Józef Laskowik.
Doktor Jan Słowikowski opuścił szpital i do końca okupacji pozostawał w formacjach partyzanckich ZWZ i AK.
"Dziś Miasto Nowy Sącz spłaca tym bohaterom dług wdzięczności. Chylimy przed nimi czoła w dowód hołdu za heroizm i żołnierski trud" – stwierdził prezydent Wiktor.
Uroczystość zwieńczył apel poległych.
*
Świadectwo Jana Karskiego
"Rola, jaką doktor Słowikowski odegrał w moim uwolnieniu, była wyjątkowa i wybitna. Narażając swoje życie pokierował nie tylko przedłużeniem mojego pobytu w szpitalu i kamuflowaniem rzeczywistego stanu mego zdrowia, ale także umożliwił przekazanie do Krakowa wiadomości o moich losach, a potem czynnie zorganizował plan ucieczki, m. in. podając środki nasenne strażnikom i pacjentom, aby nikt nie widział kiedy i jak uciekałem. Wymagało to bohaterstwa wielkiej próby.
Gdyby nie doktor Jan Słowikowski, nie byłoby późniejszego emisariusza Jana Karskiego, bowiem nigdy nie dożyłbym swojej misji z 1942 roku. Zginąłbym w Nowym Sączu od niemieckiej kuli, w torturach lub od własnowolnie zażytej trucizny...
(...) Przy moim łóżku pojawiła się Zofia Rysiówna w uniformie siostry zakonnej. Żądałem, żeby albo mnie odbili, albo przekazali cyjanek na wypadek tortur nie do zniesienia i zagrożenia ewentualnym wydaniem innych.
Po tygodniu, podczas wizyty lekarskiej, korzystając z pewnego zamieszania na korytarzu, gdzie siedzieli strażnicy, doktor Słowikowski powiedział mi, że tej nocy nastąpi ucieczka. O północy stanie w drzwiach sali i zapali papierosa. Na ten znak zdejmę szpitalną pidżamę i podążę na półpiętro, gdzie zastanę otwarte okno. Mam wejść na parapet i wyjrzeć na zewnątrz. Otrzymam hasło do wyskoczenia. Lekarz upewnił mnie, że straż będzie w tym czasie "smacznie spała", co zrozumiałem jako uśpienie jej środkiem nasennym. Pacjenci też mieli spać...
Scenariusz ucieczki został zrealizowany w stu procentach. Pod szpitalem przejęła mnie grupa ratunkowa ze Zbigniewem Rysiem na czele. Wszyscy dotarliśmy nad Dunajec, przeprawili się kajakiem na drugi brzeg i ukryliśmy się w bezpiecznym miejscu w chłopskim gospodarstwie. Przez pewien czas przebywał w Marcinkowicach (pod opieką Jana Morawskiego i gajowego Feliksa Widła).
(...) O wielkiej cenie za moją wolność dowiedziałem się dopiero po wojnie. Ta świadomość nie daje mi spokoju".
*
Świadectwo Zofii Rysiowej
"Nasz dom przy ul. Matejki 2 był ważnym punktem przerzutowym na Węgry. Przekazywaliśmy informacje na Zachód, ukrywaliśmy Żydów.
U nas jako pierwszy zameldował się młody dyplomata, przedwojenny pracownik ambasady polskiej w Paryżu, kurier rządu emigracyjnego Jan Karski (prawdziwe nazwisko Jan Kozielewski), który później jako pierwszy poinformował ministra Edena, a następnie prezydenta Roosvelta i Amerykę o holocauście.
Był pierwszym wiarygodnym świadkiem największej zagłady w dziejach ludzkości. Karski wpadł, był aresztowany, wykradliśmy go ze szpitala.
Główną rolę w tej brawurowej akcji odegrał doktor Jan Słowikowski".
*
Podczas pobytu w Nowym Sączu prof. Jan Słowikowski odwiedził również miejsce pamięci narodowej w Biegonicach, gdzie rozstrzelano podczas wojny jego brata Teodora. Był też w Gimnazjum i Liceum im. Bolesława Chrobrego, odnajdując siebie na liście maturzystów z 1933 roku.

Delegacja Rady Miasta

Prof. Jan Słowikowski z sądeckimi przewodnikami PTTK

W miejscu kaźni w Biegonicach

Na pomniku widnieje nazwisko brata profesora - Teodora

Maturzysta z 1933 roku

Z gronem nauczycielskim Szkoły Chrobrego
fot. (JK,JL)
Autor: -
Dodano: 2004-11-11 00:00:00
Zobacz też najnowsze aktualności
lub