Kategoria: Komunikaty Biura Prezydenta
Przepowiednia sierżanta
Podczas jednego ze spotkań z gorlickimi pielgrzymami w Watykanie Jan Paweł II powiedział: "Gdy byłem młodszy szedłem po tej pięknej ziemi i piłem dobrą wodę, jednak nie wszyscy mnie tam gościnnie przyjęli. Gdyby mnie wtedy zamknęli, to dziś nie byłoby mnie w Watykanie".
Była to aluzja do wędrówki, jaką przebył młody Wojtyła po gorlickiej ziemi w 1953 r. Ówczesna placówka Wojsk Ochrony Pogranicza w Wysowej otrzymała od władz polecenie uwięzienia księdza Karola za zorganizowanie nielegalnego zgromadzenia. 14 sierpnia 1953 turyści z Krakowa przechodzili z Magury Małastowskiej przez Kozie Żebro do Hańczowej.
Nauczyciele Irena i Stanisław Śliwińscy zapamiętali, że rano ksiądz Wojtyła odprawił mszę św. śpiewaną, ludzie dziwili się, "czemu śpiewana?" i usłyszeli: "to proste, dziś święto Wniebowzięcia NMP, przy braku szat liturgicznych mankament ten usuniemy właśnie śpiewem podnoszącym uroczysty nastrój chwili”.
Do aresztowania jednak nie doszło... dzięki umiejętności przewidywania. Aby nie zabierać na trasę więcej niż dwie osoby, ksiądz Wojtyła podzielił grupę na "dwójkę", sam szedł samotnie w tyle, za wędrowcami, mając czas na medytację.
Wędrówka po Beskidzie Niskim - wraz z wypadem w sąsiednie Bieszczady – trwała dwa tygodnie. W tych latach były to dzikie okolice, niemal kompletnie wyludnione, pozbawione komunikacji, sklepów, bazy turystycznej. Niektórzy mieszkańcy traktowali wędrowców jako "włoczykijów", zamykali przed nimi drzwi domów i stodół, jak w kolędzie "Nie było miejsca dla Ciebie".
Tak np. zachował się ks. Julian Suchy w Sękowej, co potem papież żartobliwie wypominał obecnemu proboszczowi sękowskiemu ks. Stanisławowi Dziedzicowi. Pamiętajmy, że był to czas niespokojny, zwłaszcza tu, na pograniczu.
Ksiądz Wojtyła wybrał się w tutejsze strony tuż po obronie pracy doktorskiej. Miał też osobisty cel. Chciał przyjrzeć się dokładnie terenom, gdzie podczas pierwszy wojny światowej wojował w mundurze austriackiego sierżanta jego ojciec - też Karol.
To zresztą przejmująca historia. Starcie pod Gorlicami 2 maja 1915 r. było największą bitwą na froncie wschodnim.
Dziesięć lat temu, podczas obchodów 80-lecia pod Gorlicami dociekliwi historycy (pierwszy napisał o za Oceanem w "Nowym Dzienniku" dr Stanisław Dąbrowski z Buffalo) z ks. Andrzejem Muchą na czele wyszperali, że w tej największej bitwie na froncie wschodnim podczas pierwszej wojny światowej uczestniczył ojciec papieża - sierżant Karol Wojtyła.
W okopach "Małego Verdun" gdzieś na Magdalenie, gdzie w marcu 1915 r. stacjonował pułk wadowicki, złożył on ślubowanie: przekaz o tym fakcie upowszechnił kolega Wojtyły-seniora zmarły w 1971 r. kapral Koszyk, a za nim jego syn ks. Seweryn Koszyk.
Karol Wojtyła-senior miał wówczas powiedzieć, że w tę "ziemię rozdartą wojną i nienawiścią Boży Pokój przyniesie dopiero jego syn".
Powiedział też, że jeżeli „przeżyje wojenną zawieruchę, to narodzonego w przyszłości syna ofiaruje na służę Bożą”.
Czyż nie fascynujące to śluby, przepowiednia?
Na pamiątkę tego wydarzenia gorliczanie podarowali Ojcu Św. obraz przedstawiający scenę z gorlickich okopów, przypominający wojaczkę i proroctwo jego ojca. Obraz namalował Michał Wachowski, autor znanych w diecezji tarnowskiej dzieł o tematyce sakralnej. Na pierwszym planie, w mundurach austriackich dwaj żołnierze, jeden z nich schyla się po bandaż, który może być odebrany jako biało-czerowny sztandar. Obok leży karabiny. W tle pojawiająca się niczym proroctwo postać Jana Pawła II, a także wojenne cmentarze, budowany w Gorlicach kościół.
Malowidło Michała Wachowskiego przekazali bezpośrednio papieżowi podczas pielgrzymki do Rzymu gorliccy nauczyciele. Obdarowany nazwał je miłą pamiątką rodzinną związaną z Ziemią Gorlicką. Postać ojca namalowano na podstawie zachowanej fotografie i to tak wiernie (M. Wachowski to świetny portrecista!), że sam Jan Paweł II oglądając ten obraz powiedział: "ojciec bardzo podobny".
JERZY LEŚNIAK Autor: -
Dodano: 2005-04-03 00:00:00
Zobacz też najnowsze aktualności
lub