Kategoria: Komunikaty Biura Prezydenta
105 lat zegara ratuszowego
14 grudnia mija dokładnie 105 rocznica uruchomienia zegara ratuszowego w Nowym Sączu, a zarazem otwarcia działającego do dziś zakładu zegarmistrzowskiego rodziny Dobrzańskich.
Zegar na wieży ratuszowej jest od ponad stu lat znakiem rozpoznawczym Królewskiego Miasta. Bez niego trudno sobie wyobrazić rynek i magistrat.
Zegar ratuszowy z firmy Heinz sprowadzono w 1901 r. ze stolicy Czech – Pragi. Jest to zegar czterotarczowy, napędzany mechanizmem z 60-kilogramowymi obciążnikami.
Instalacją zegara, należącego wówczas do najnowocześniejszych w monarchii habsburskiej, zajął się przybyły do Nowego Sącza z Uścia Ruskiego (Gorlickiego) mistrz zegarmistrzowski Jan Dobrzański (herbu Sas), który wcześniej pobierał nauki u słynnego konstruktora zegarów wieżowych Michała Mięsowicza w Krośnie, a później pracował u wybitnego znawcy czasomierzy elektrycznych Zygmunta Sateleckiego w Gorlicach. Do Nowego Sącza zaproszono go, aby zaopiekował się nowo założonym zegarem na wieży ratuszowej.
Mistrz Jan został potem sądeckim radnym, działaczem cechu, członkiem Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół” i propagatorem sportu. W Nowym Sączu solidną pracą dorobił się szybko licznej klienteli. Sprowadzał zegarki i części mechanizmów z renomowanych firm, m.in. Rudolfa Flumego z Berlina, Georga Jacoba z Lipska i Philippe Pateka z Genewy.
Jan Dobrzański senior żył w latach 1878-1939. Zegarmistrzowską schedę przejął po nim Henryk Dobrzański (1916-1990), postać wielce zasłużona w historii i kulturze miasta.
Henryk Dobrzański był miłośnikiem i dokumentalistą Sądecczyzny, z zamiłowania fotografikiem (szefem sekcji fotograficznej w Oddziale PTTK "Beskid"), autorem licznych prelekcji i wystaw prezentujących dzieje miasta i jego zabytki (m.in. głośnej ekspozycji na 670-lecie N. Sącza w 1962r. ). Z pietyzmem odtworzył graficznie wygląd miasta w latach 1733-1753. Był także inicjatorem budowy pomnika Adama Mickiewicza i odbudowy Baszty Kowalskiej oraz postawienia głazu z napisem "Dąb Wolności" na Plantach.
W latach 80. XX wieku zaangażował się czynnie na rzecz przywrócenia historycznie prawowitego herbu miasta - z wizerunkiem św. Małgorzaty.
Konsekwencją jego starań było też odzyskanie sądeckiego sztandaru z 1893 r. Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół" - ukrywanego od 1939 r. przez lat pięćdziesiąt i zdeponowanie go w kościele św. Kazimierza.
Po śmierci w dowód uznania Rada Miasta Nowego Sącza nadała jednej z ulic w osiedlu Dąbrówka jego imię.
W czasie II wojny światowej Niemcy Henryka Dobrzańskiego dwukrotnie umieszczono na liście zakładników, prześladując za powiązania rodzinne z imiennikiem - "Hubalem".
*
Podczas okupacji hitlerowskiej w wieży ratuszowej pod zegarem ukrywała się - za wiedzą Henryka Dobrzańskiego - młoda dziewczyna żydowska Berta Kormun, która uciekła z żydowskiego getta. Tkwiąc tygodniami w ciasnej komorze pod zegarem na wieży ocaliła życia. Opiekował się nią ją Stefan Mazur, pracownik firmy Dobrzańskich.
Henryk Dobrzański - jako człowiek skromny, nieskory do kombatanckich zwierzeń - jeszcze wiele lat po wojnie nie kwapił się do ujawnienia szczegółów tego wydarzenia, okoliczności ocalenia Berty były znane tylko w wąskim, rodzinnym kręgu.
Henryk uratował dziewczynę w ostatniej chwili, w dniu, kiedy na stację kolejową wjechały wagony bydlęce, do których wtrącano tłumy Żydów i wywożono do obozu w Bełżcu.
Po wojnie Berta i Stefan zostali małżeństwem. W ich domu, w Lublinie, nie było zegarów, ponieważ ich bicie przypominało bolesne przeżycia z lat wojny. W uszach Berty dźwięczało miarowe tykanie zegara na ratuszowej wieży, chrzęst maszynerii, pod którą w ciasnym pomieszczeniu, w pozycji półleżącej, spędziła wiele miesięcy. Ten dźwięk był dla niej przypomnieniem koszmaru.
Magistracki zegar wymaga stałego nakręcania: raz na dobę. Czyni to obecnie Jan Dobrzański junior, absolwent szkoły zegarmistrzowskiej w Krakowie 1971), od 1990 właściciel rodzinnego zakładu przy ul. Jagiellońskiej, spadkobierca i kontynuator tradycji ojca i dziadka, opiekun i konserwator magistrackiego zegara.
Świetnie obsługiwać zegar umie także żona pana Jana - Danuta, oraz (w razie potrzeby) córka Dorota. Tradycja Dobrzańskich - opiekunów magistrackiego zegara - jak widać nie zaginie.
Aby wyjść na wieżę z zegarem należy przemierzyć 122 stopnie schodów do góry i tyleż samo w dół. Mechanizm zegara znajduje się 12 metrów poniżej tarczy. Przez dobę ciężarki zegara wieżowego pokonują dystans właśnie 12 metrów.
Z wieży można ogarnąć wzrokiem całe miasto i okolice, popatrzeć na wstęgę Dunajca, a przy dobrej pogodzie ujrzeć nawet Tatry.
W swej ponadstuletniej historii zdarzało się, że z różnych powodów zegar stanął. Przyczyną były zamiecie śnieżne, czasem ptaki, ale najbardziej symboliczne zatrzymanie wskazówek nastąpiło 17 stycznia 1945 roku, kiedy mechanizm został unieruchomiony przez siłę wybuchu zamku królewskiego.
Mechanizmy zegarowe były remontowane przez Jana w 1927 roku, Henryka w 1956 roku i Jana juniora w 1995 roku.
Fot. (leś), saw i archiwum
Jerzy Leśniak
Rzecznik Prasowy UM
Autor: -
Dodano: 2006-12-13 00:00:00
Zobacz też najnowsze aktualności
lub