Kategoria: Komunikaty Biura Prezydenta

Topnieją długi ZNTK - Brygady wagonowe

O kłopotach finansowych nowosądeckich Zakładów Naprawczych Taboru Kolejowego wie prawie każdy mieszkaniec miasta. Wiele tęgich głów zastanawiało się nad uratowaniem słynnych "Warsztatów Kolejowych", które przed laty dawały zatrudnienie kilku tysiącom ludzi, a utrzymanie prawie połowie królewskiego grodu. Z pomocą pośpieszyły też władz samorządowe, którym ZNTK winne są sporo pieniędzy choćby z tytułu podatków od nieruchomości. Okazją do wspólnych działań firmy i samorządu, stało się sprzątanie aglomeracji i usuwanie szkód, jakie poczyniła lipcowa powódź. Zamiast naprawiać wagony, ruszono naprawiać Nowy Sącz.
Zakłady zaproponowały odpracowanie części swoich długów przez specjalne brygady, które zajęły się porządkowaniem terenów popowodziowych. Załoga ZNTK, aktywnie pomagała już podczas akcji ratunkowej, w najbardziej zagrożonych częściach miasta. Front robót przygotował Wydział Gospodarki Komunalnej i Ochrony Środowiska Urzędu Miasta. - Najwięcej roboty było wzdłuż rzek Kamienicy i Łubinki, ale także w miejscach, gdzie woda stała najdłużej – mówi dyrektor wydziału Janusz Obtułowicz. Kierownictwo ZNTK, oprócz ludzi, zapewnia również sprzęt potrzebny do wykonywania zaplanowanych zadań. Sporo już zrobiono, ale prace trwają nadal.
-W tej chwili sprzątamy brzegi rzeki Kamienicy od mostu 700 – lecia, aż do ujścia do Dunajca – mówi nadzorujący pracę brygad, Zygmunt Pawłowski. Zbierane są wszystkie nieczystości, zarówno te, które naniosła wielka woda, jak również śmieci, które (co stwierdzam ze smutkiem) codziennie wyrzucają nieodpowiedzialni ludzie. To wstyd, że w miejscach już uporządkowanych, na drugi dzień walają się papiery, butelki, odpadki żywności, a czasami, jak np. w okolicy przystanku autobusowego przy Bulwarach Narwiku całe torby wszelakiego paskudztwa wyniesione z domów. Z przerażeniem patrzę, jak w wielu wypadkach nasza robota idzie na marne, a przecież my chcemy być pożyteczni, chcemy niwelować nasze zadłużenie.
Za pomocą tzw. "białoruśki", czyli koparko-spycharki ,wyciągane są z rzeki na linach ciężkie przedmioty. ZNTK zakupiło też wykaszarki, przydają się w miejscach, gdzie trawa i chwasty ludzką ręką nie były tknięte od wielu lat. - Kończymy sprzątanie w okolicy krytej pływalni – dodaje Zygmunt Pawłowski, usunęliśmy gruzy, złom i nieczystości z całego przylegającego do obiektów sportowych terenu. Porządkami zajmuje się w sumie 28 ludzi. Część z nich udrażnia przydrożne rowy w dzielnicy Falkowa.
- Jest nadal sporo do zrobienia – mówi dyrektor Janusz Obtułowicz, więc współpraca na pewno potrwa jeszcze jakiś czas. Myślę, że z tego układu zadowolone są obie strony. Długi zakładów topnieją, a my skutecznie radzimy sobie z powodziowymi porządkami. Na razie ZNTK odpracowało około 250 tys. zł.

Autor: -
Dodano: 2001-10-02 00:00:00