Kategoria: Komunikaty Biura Prezydenta

Pożegnanie z "Boną"

Po trzynastu latach obecności w sądeckim rynku zamknęła swoje podwoje znana restauracja polsko-włoska „Bona”. Właścicielka, Zofia Korczyńska zamierza podreperować nadwątlone nieszczęśliwym wypadkiem zdrowie, odpocząć, a w przyszłości nie wyklucza powrotu do gastronomicznej branży. Dziś podziękowania za 13 lat gastronomicznej promocji Nowego Sącza, za wielkie serce i udział w akcjach charytatywnych złożyli Zofii Korczyńskiej prezydent Nowego Sącza Józef Antoni Wiktor, wiceprezydent Zofia Pieczkowska i dyrektor Wydziału Spraw Społecznych UM Józef Kantor.
Zofia Korczyńska pracuje w gastronomii 33 lata. „Bonę” otworzyła w grudniu 1990 roku.
- Gdy zmieniał się w Polsce ustrój, postanowiłam wraz z rodziną zrobić coś na własny rachunek. Kuchnia włoska zawsze mi imponowała, próbowałam więc ją przeszczepić na sądecki grunt. Pomagała mi w tym siostra męża, Ewa, mistrzyni w przyrządzaniu pizz. Właśnie za jej pośrednictwem, z Włoch sprowadzaliśmy wtedy produkty, przyprawy, receptury. Od początku w kuchni wspomagały mnie panie Józefa Horowska i Irena Turek – mówi Zofia Korczyńska.
Indagowana o zdradzenie tajemnicy sukcesu gastronomicznego, pani Zofia odpowiada:
- To złożona sprawa, gastronomia ma niejedną tajemnicę. Podstawą jej zgłębienia jest należyte wykształcenie, takie, jakie zapewniały nam znane szeroko w kraju Nowosądeckie Zakłady Gastronomiczne, kierowane przez nieżyjącego już dyrektora Józefa Nodzyńskiego. Panu Józiowi zawdzięczam smykałkę do kulinariów. Zresztą chyba nie tylko ja, ale większość sądeckich gastronomików.
Dania "Bony" chwalili prezydent Wałęsa, premierzy Cimoszewicz i Oleksy, Jan Nowak Jeziorański, kardynałowie Franciszek Macharski i Józef Glemp. Bywali tu ministrowie i posłowie, a najwierniejszym klientem był b. prezydent miasta i b. poseł Jerzy Gwiżdż.
Kulinarny przepych (dostrzeżony m.in. przez prestiżowe hiszpańskie czasopismo turystyczne "Actualidad", które przyznało "Bonie" Srebrny Medal "Europa 2000" za jakość i obsługę), łączył się tu z prostotą przyrządzania, a cała sztuka polegała na wykwintnym podaniu. W ogóle "Bona" była nastawiona na każdego klienta, z napchanym portfelem i z niewielką gotówką.
Pani Zofia potwierdza, że prawdziwe jest przysłowie: przez żołądek do serca mężczyzny: - Dobre kucharki zawsze miały wzięcie, sztuka gotowania jest bardzo ważna w życiu każdej rodziny.
W domu Korczyńskich w osiedlu Wólki gotuje jednak mąż i czyni to naprawdę wspaniale, zwłaszcza dania rybne.
Od początku Zofia Korczyńska nie zapominała o ludziach znajdujących się w trudnej sytuacji materialnej, schorowanych i samotnych. W porozumieniu z szefową Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej Józefą Pieczkowską zapraszała kilka razy w roku, a przede wszystkim w Wigilię, do lokalu na suty poczęstunek Spotkanie te przebiegały we wzruszającej, rodzinnej atmosferze. Szkoda, że to wszystko przechodzi już do historii.

Na zdjęciu: Zofia Korczyńska z prezydentem Józefem Antonim Wiktorem i wiceprezydent Zofią Pieczkowską.

Autor: -
Dodano: 2003-10-13 00:00:00