Kategoria: Komunikaty Biura Prezydenta
W 70. rocznicę zbrodni katyńskiej Poczta Polska w Nowym Sączu wspólnie z Fundacją „Golgota Wschodu” w hołdzie ks. prałatowi Zdzisławowi J. Peszkowskiemu - Kapelanowi Rodzin Katyńskich i Pomordowanych na Wschodzie oraz Federacją Rodzin Katyńskich wydała dwie pamiątkowe kartki pocztowe oraz okolicznościowe stemple filatelistyczne, które można będzie nabyć na Poczcie Głównej w Nowym Sączu, Gorlicach, Limanowej, Rabce Zdroju i Zakopanem.
![]() | ![]() |
![]() | ![]() |
***
23 sierpnia 1939 roku w Moskwie III Rzesza i Związek Socjalistycznych Republik Radzieckich zawarły układ o nieagresji, od nazwisk jego sygnatariuszy - ministra spraw zagranicznych Niemiec Joachima von Ribbentropa i ludowego komisarza spraw zagranicznych ZSRR Wiaczesława Mołotowa, nazwany paktem Ribbentrop- Mołotow. Do układu dołączono tajny protokół, który przewidywał podział ziem Rzeczypospolitej oraz państw bałtyckich między III Rzeszę a Rosję Sowiecką. Zapewniając Niemcom przyjazną neutralność, a faktycznie pomoc militarną, stojący na czele państwa sowieckiego Józef Stalin umożliwił przywódcy III Rzeszy Adolfowi Hitlerowi ustalenie daty agresji na Polskę na 1 września 1939 i rozpoczęcie tym samym II wojny światowej. 17 września 1939 roku, gdy Wojsko Polskie prowadziło walkę obronną z niemieckim Wehrmachtem, wschodnią granicę Polski na całej długości przekroczyła Armia Czerwona, realizując postanowienia układu Ribbentrop-Mołotow.
ZSRR, dokonując agresji na Polskę, złamał kilka porozumień zawartych z rządem polskim, przede wszystkim układ o nieagresji z 1934 roku, obowiązujący do 1945. Armia Czerwona napotkała na opór strażnic Korpusu Ochrony Pogranicza i niektórych oddziałów WP w głębi kraju, jednak wobec miażdżącej przewagi do końca września zajęła wschodnie województwa Rzeczypospolitej. Do niewoli dostało się blisko 18 tysięcy oficerów, 230 tysięcy żołnierzy oraz kilka tysięcy funkcjonariuszy Policji Państwowej. Wśród jeńców znaleźli się oficerowie poszukujący przydziału mobilizacyjnego i oficerowie z rozbitych oddziałów Wojska Polskiego, zdążający do ośrodków zapasowych WP, ewakuowani na wschód ranni oraz przedstawiciele administracji państwowej i uchodźcy z obszarów zajętych przez wojska niemieckie. Na terenach zajętych przez Armię Czerwoną w ręce sowieckie dostało się również wielu oficerów WP w stanie spoczynku, nie objętych mobilizacją.
Dalszym losem jeńców zajął się utworzony 19 września przy NKWD Zarząd do Spraw Jeńców Wojennych i Internowanych, na czele z kapitanem bezpieczeństwa państwowego Piotrem Soprunienko. Do końca października 1939 roku NKWD umieściło wziętych do niewoli lub aresztowanych oficerów polskich w obozach w Kozielsku, leżącym na południowy wschód od Smoleńska i Starobielsku na wschodniej Ukrainie, nad rzeką Ajdar. Natomiast w obozie na wyspie położonej na jeziorze Seliger, w pobliżu Ostaszkowa, uwięziono funkcjonariuszy Policji Państwowej, Policji Województwa Śląskiego, Straży Granicznej, żandarmerii, więziennictwa, urzędników sądowych oraz oficerów Korpusu Ochrony Pogranicza. W Ostaszkowie znalazła się również grupa ziemian i osadników wojskowych. Wśród jeńców byli oficerowie wszystkich stopni, w tym 12 generałów i kontradmirał, reprezentujący całość rodzajów broni i służb WP. Znaczną część uwięzionych stanowili oficerowie rezerwy, powołani do wojska w chwili wybuchu wojny. Większą część uwięzionych stanowili przedstawiciele polskiej inteligencji - lekarze, prawnicy, urzędnicy, nauczyciele, pracownicy wyższych uczelni, literaci, dziennikarze, ziemianie, działacze polityczni i społeczni. W obozach znaleźli się również duchowni różnych wyznań.
5 marca 1940 roku, na wniosek ludowego komisarza spraw wewnętrznych Ławrientija Berii, Biuro Polityczne Komitetu Centralnego Wszechzwiązkowej Komunistycznej Partii (bolszewików) - najwyższej władzy ZSRR - podjęło decyzję o zamordowaniu przeszło 14730 jeńców przebywających w Kozielsku, Ostaszkowie i Starobielsku. Na mocy tej samej decyzji zamordowano również około 7300 obywateli polskich, znajdujących się w więzieniach NKWD na terenie przedwojennych wschodnich województw RP.
Beria pisał o Polakach: „Wszyscy oni są zatwardziałymi, nierokującymi poprawy wrogami władzy sowieckiej” i nawet w obozach „ próbują kontynuować działalność kontrrewolucyjną. Prowadzą agitację antyradziecką. Każdy z nich oczekuje oswobodzenia, by uzyskać możliwość aktywnego włączenia się w walkę przeciwko władzy radzieckiej”.
Szef NKWD chciał, żeby sprawy Polaków rozpatrywały specjalne trzyosobowe (trojki) sądy NKWD, bez obecności aresztowanych i bez przedstawiania im aktu oskarżenia, decyzji o zakończeniu dochodzenia i wniosków oskarżycielskich. Z góry orzekł także wyrok: rozstrzelanie.
Na piśmie Berii jako pierwszy napisał „ZA” Stalin. Następnie podpisali się jego współpracownicy: Woroszyłow, Mołotow, Malenkow i Mikojan.
3 kwietnia 1940 roku z Kozielska wywieziono pierwszą grupę jeńców, liczącą 62 osoby. W następnych dniach z obozu odchodziły kolejne transporty, od ok. 100 do 300 osób. Polskich oficerów przewożono koleją do stacji Gniezdowo pod Smoleńskiem, a stamtąd autobusami więziennymi do ośrodka wypoczynkowego NKWD nad Dnieprem, w pobliżu Katynia, 24 kilometry od Smoleńska. Następnie byli mordowani strzałem w tył głowy w Lasku Katyńskim. Jeńców z Ostaszkowa zabijano w siedzibie NKWD w Kalininie (obecnie Twer) i grzebano w Miednoje, jeńców ze Starobielska mordowano w Charkowie, a ich zwłoki ukryto w Piatichatkach, na terenie obecnej VI Strefy Parku Leśnego w Charkowie. Spośród przeszło 14730 polskich jeńców ocalało jedynie około 440. Nadal nie znamy wszystkich miejsc, gdzie pogrzebano ofiary mordów, dokonanych na terenie dzisiejszej zachodniej Białorusi i Ukrainy.
Poszukiwanie jeńców Kozielska, Ostaszkowa i Starobielska rozpoczęło się na długo przed ujawnieniem zbrodni katyńskiej przez Niemców. Po podpisaniu układu Sikorski - Majski, rozpoczęciu tworzenia polskiego wojska w ZSRR i po amnestii dla łagierników, zesłańców i więźniów, okazało się, że oprócz 450 oficerów przeniesionych do Pawliszczew Boru i Griazowca, na polskich punktach zbornych nie zjawił się nikt inny z tych trzech obozów. Generał Władysław Anders zlecił poszukiwania zaginionych jeńców rotmistrzom Józefowi Czapskiemu i Janowi Kaczkowskiemu. Dla rodzin, które dopytywały się o losy bliskich, utworzono punkty kontaktowe. Ułożono listę kilkunastu tysięcy zaginionych. Przylgnęła do niego nazwa "lista katyńska".
Premier Władysław Sikorski 15 października 1941 roku przekazał listę oficerów potrzebnych przy organizacji polskiej armii ambasadorowi ZSRR w Londynie. Po miesiącu Aleksander Bogomołow odpowiedział, że wszyscy oficerowie polscy przebywający w Związku Radzieckim zostali zwolnieni. 14 listopada 1941 roku ambasador RP Stanisław Kot zapytał Stalina o wciąż nieobecnych jeńców. Nie dostał odpowiedzi. 3 grudnia 1941 roku w Moskwie w rozmowie ze Stalinem ponowił pytanie generał Sikorski. Dodał, że sprawdzono w kraju, w obozach jenieckich w Niemczech. - Ci ludzie znajdują się tutaj - mówił polski premier. - To niemożliwe. Oni uciekli - odrzekł Stalin. - Dokąd mogli uciec? - dziwił się uczestniczący w rozmowie generał Anders. - No, do Mandżurii - odparł gospodarz Kremla…
13 kwietnia 1943 roku - Niemcy ogłosiły komunikat, że w lesie nazywanym Kozie Góry pod Katyniem odkryto masowe groby polskich oficerów. Strona radziecka natychmiast oświadczyła, iż jest to hitlerowska prowokacja i chęć przerzucenia na Związek Radziecki odpowiedzialności za zbrodnię popełnioną przez hitlerowców.
15 kwietnia 1943 roku - Rząd Polski zwrócił się do Międzynarodowego Czerwonego Krzyża w Genewie z prośbą o wyjaśnienie sprawy na miejscu. Dzień wcześniej niemiecka prośba o zbadanie sprawy również wpłynęła do Genewy.
21 kwietnia 1943 roku - Sowieci informują Anglików i Amerykanów, że zrywają stosunki dyplomatyczne z Rządem Polskim bo ten "zszedł na drogę współpracy z hitlerowcami".
Luty 1946 roku - prokuratura sowiecka oskarżyła Niemców o mord katyński przed Międzynarodowym Trybunałem Wojskowym w Norymberdze. Nie udało się jednak obciążyć winą oficerów niemieckich.
W okresie PRL słowo „Katyń” było objęte zapisem cenzury, samo nawet wymówienie go w obecności postronnych osób mogło się dla mówiącego źle skończyć.
W latach 80-tych propaganda komunistyczna chciała wmówić społeczeństwu, że nie chodzi o KATYŃ, lecz CHATYŃ - uroczysko w rejonie łohojskim, obwodu mińskiego na Białorusi. Dawniej w tym miejscu wznosiła się wieś, która została spalona 22 marca 1943 roku wraz z mieszkańcami przez batalion Schutzpolizei, złożony z żołnierzy radzieckich, którzy po wzięciu do niewoli przez Niemców przeszli na ich stronę, dowodzony przez byłego porucznika Armii Czerwonej Grigorija Wasiurę. Miejsce to jest symbolem zbrodni niemieckich na Białorusi.
Wybór przez władze sowieckie Chatynia spośród 5295 podobnie zniszczonych miejscowości Białorusi był spowodowany przez podobieństwo nazwy Chatyń do Katyń i miał służyć dezinformacji - do chwili obecnej we wszystkich rosyjskich podręcznikach historii jest wspominana ta zbrodnia, była ona nagłaśniana również na arenie międzynarodowej (np. poprzez zapraszanie na rocznicowe obchody delegacji zagranicznych).
Dzisiaj w Katyniu odbywają się uroczystości z udziałem premierów: Federacji Rosyjskiej Władimira Putina i Rzeczypospolitej Polskiej Donalda Tuska, a w sobotę do Katynia przyleci Prezydent RP Lech Kaczyński.
Autor: -
Źródło: Biuro Prasowe
Dodano: 2010-04-07 14:14:50