Kategoria: Media informują
Zawodowi studenci - Książka i ferszalunek
Studiuje na trzech uczelniach, jako wolontariusz uczy seniorów informatyki. Hoduje kaktusy. Potrafi cały dzień przesiedzieć z narzeczoną w ogrodzie botanicznym i jeszcze zebrać tam zarodniki paproci.
Prawdziwy multiżak – najlepszy w Małopolsce.
Aha, a wczoraj zdałem egzamin na pilota wycieczek krajowych i zagranicznych – mówi Grzegorz Jasiński z Nowego Sącza. Najlepszy student w Małopolsce, laureat prestiżowego odznaczenia Primus Inter Pares (łac. pierwszy wśród równych). Grzegorz studiuje na trzech uczelniach: dziennie informatykę na Uniwersytecie Jagiellońskim, zaocznie informatykę z ekonometrią na Akademii Ekonomicznej oraz w systemie dziennym instrumentalistykę – obój na Akademii Muzycznej.
– Udało się to wszystko pogodzić dzięki przychylności wykładowców – wyjaśnia multiżak. – Dwa lata temu, kiedy studiowałem dziennie na dwóch uczelniach, sądeckiej PWSZ i Akademii Muzycznej w Krakowie, oddalonych od siebie o sto kilometrów, było o wiele trudniej – dodaje. Teraz wszystkie jego Alma Mater znajdują się przynajmniej w jednym mieście.
Do rodzinnego Nowego Sącza przyjeżdża raz na dwa lub trzy tygodnie.
Od półtora roku na tutejszym Uniwersytecie Trzeciego Wieku prowadzi w ramach wolontariatu zajęcia komputerowe dla seniorów.
Studencki utarg
Małopolski prymus utrzymuje się ze stypendiów naukowych.
Na każdym z kierunków jego średnia ocen wynosi 5,0. Przekłada się to oczywiście na fundusze.
– Najtrudniej jest zdobyć stypendium na Akademii Muzycznej.
Żeby dostać ok. 500 zł, trzeba mieć średnią 5,7 – 5,8. W tym roku mi się nie udało. To może zabrzmieć głupio, ale tutaj piątka zaniża wynik – wyjaśnia Grzegorz.
Ile na studiowaniu można zarobić? Stypendium ministra wynosi 1300 zł miesięcznie, małopolskiej fundacji Sapere Auso – 350 zł. Naukowe na ekonomicznej sięgają 700 zł. Na UJ są o wiele niższe, w wysokości 200–300 zł. W sumie studencki utarg może wynieść nawet ponad 2 tys. zł. Niejedna rodzina nie ma tyle na miesięczne utrzymanie. Nauka może być więc opłacalna.
Jest o co walczyć.
Sakiewka doświadczeń
Wielu studentów dodatkowo pracuje. Grzegorz również miał już kilka ofert. Nie zdecydował się jednak na podjęcie pracy, gdyż po prostu nie ma czasu. – Nawet na naukę go czasem brakuje, ale kiedy studiuje się informatykę, znalezienie zajęcia przynoszącego dochody nie jest trudne – mówi. – Przedstawiciele firm telefonicznych lub komputerowych wciąż przychodzą na UJ z ofertami pracy.
Moi koledzy pracują, będąc na II czy III roku studiów – dodaje Grzesiek. Wiadomo więc, skąd się biorą 25-latki z trzyletnim oświadczeniem i biegłą znajomością dwóch języków obcych, jakich poszukują pracodawcy. Kinga, widzi korzyści z pracy, nawet tej niemającej wiele wspólnego z uczonym (bo jeszcze nie – wyuczonym) zawodem.
Z uczelni otrzymuje stypendium naukowe i dorabia sobie w jednej z tarnowskich kawiarni.
Godziny, jakie tam spędza, zbierają się w sumie w etat. – Na początku trudno było pogodzić pracę z nauką, ale wszystko zależy od umiejętności organizacji czasu, systematyczności i obowiązkowości.
Tego też można się nauczyć – twierdzi. Wielu z grona jej znajomych żaków również pracuje.
– Jedna z moich koleżanek dorabia na umowę-zlecenie w Wydziale Ochrony Zabytków, inna bywa hostessą w supermarkecie, są też barmani, kelnerki czy opiekunka do dzieci. W większości zajęcia te nie wymagają wielkiego zaangażowania intelektualnego, a przynoszą wymierne korzyści – zauważa Kinga.

Grzegorz Jasiński z Nowego Sącza – najlepszy student w Małopolsce
Giełda pomysłów
Można odnieść wrażenie, że samo studiowanie jednego kierunku to już żaden wyczyn.
– Może się to też okazać niewystarczające w znalezieniu w przyszłości jakiejś intratnej posady.
Firmy już na starcie wiele oczekują od przyszłego pracownika – twierdzi Grzegorz Jasiński.
Zbieranie zawodowych doświadczeń w czasie studiów staje się dość powszechne. Grzesiek już ma sporo pomysłów na przyszłość.
Nie chce pracować na stanowisku jakiegoś – jak to mówi – nudnego programisty. – Niedawno wymyśliłem z kolegami stworzenie takiego autorskiego systemu komputerowego, który pozwoliłyby na przykład na naukę języków obcych osobom niepełnosprawnym i bezrobotnym. Trzeba tylko znaleźć na to trochę czasu – dodaje. Na razie jest na etapie pisania pracy magisterskiej.
Dotyczy ona prognozowania cen akcji na giełdzie z wykorzystaniem sztucznej inteligencji.
Brzmi odkrywczo. – A w efekcie może się okazać, że zrobię tylko niewielki krok. Gdyby to było takie proste, pewnie wymyśliłby już to ktoś wcześniej – zastanawia
się informatyk. – Ale w życiu trzeba sobie stawić odważne cele.
Czas wolny
Praca, studia, a gdzie w tym wszystkim czas wolny, tzw. studenckie życie? – Jest, oczywiście, że jest – przekonuje Grzegorz.
Rzeczywiście, patrząc na liczbę jego zainteresowań i sposobów spędzania wolnego czasu, można by odnieść wrażenie, że sądeczanin ma go naprawdę sporo. Hoduje kaktusy, paprocie i rośliny owadożerne. Rozsiewa nasiona rosiczek i muchołówek.
Należy do Polskiego Towarzystwa Miłośników Kaktusów.
Uwielbiają z narzeczoną spędzać czas w ogrodzie botanicznym.
Zdarzyło im się tam przesiedzieć cały dzień i przy okazji zebrać zarodniki paproci.
– Wiele satysfakcji daje mi sprawianie radości innym. Myślę o wolontariacie, zajęciach komputerowych na Uniwersytecie Trzeciego Wieku – mówi informatyk.
Seniorzy cieszą się ze swoich osiągnięć. Osoby, które nie umiały nawet trzymać myszki, po pół roku potrafiły napisać podanie w Wordzie, zrobić prezentację w PowerPoint, a zdolniejsi stworzyć stronę internetową.
– Moi studenci mówią, że imponują wnukom, a co najważniejsze mają z nimi więcej tematów do rozmów – zauważa młody nauczyciel.
Wolontariat mile widziany
Coraz więcej studentów angażuje się w wolontariat. To ciekawe, że pracodawcy też mile widzą osoby udzielające się gdzieś charytatywnie.
Wolontariat świadczy bowiem o posiadanych cechach charakteru: poświęceniu, aktywności, bezinteresowności, odpowiedzialności i zorganizowaniu. – Dwie trzecie naszych wolontariuszy to studenci – mówi Maria Trela, koordynator Wolontariatu "Dom Serca" przy parafii Bożego Miłosierdzia w Tarnowie. – Motywem ich zaangażowania nie są na pewno dodatkowe punkty na studiach. Rzadko ktoś prosi o takie zaświadczenie.
Raczej kierują się potrzebą serca. To skromni ludzie, którzy chcą się dzielić tym, co potrafią, a zwłaszcza dają swój czas. Potwierdzają to Karolina i Mikołaj, studenci-wolontariusze z Tarnowa.
Satysfakcję sprawia im radość osób, którym pomagają, a jeśli w przyszłości wyjdą z tego dodatkowe korzyści, to tylko się cieszyć.
Tekst i zdjęcia: Beata Malec-Suwara
Autor:
Źródło: Gość Niedzielny
Dodano: 2007-01-31 00:00:00
Zobacz też najnowsze aktualności
lub