Kategoria: Media informują

Kasa za karę

Według zapowiedzi ministra finansów, od 1 stycznia 2004 r. taksówki muszą posiadać kasy fiskalne. W Nowym Sączu takie kasy zamontowali jedynie nieliczni taksówkarze: w korporacji Galicja z 33 taksówek ma kasy tylko 16 samochodów, w sieci Express z 30 taksówkarzy 22 już ma kasy.
Tylko w sieci 919 około 80 proc. taksówek spełnia nowe wymogi fiskusa. Indywidualni, a to w Nowym Sączu większość taksówkarzy, zazwyczaj nie mieli pieniędzy na kasy.
W Nowym Sączu tylko nieliczni taksówkarze wyjadą 1 stycznia na postoje. Większość bowiem nie zdąży z zakupem, montażem i legalizacją kas fiskalnych. Już od dawna obowiązują zapisy na zakup, a terminy sprzedaży i montażu wyznaczane są nawet na marzec. Montując nową kasę, trzeba wyrzucić stary sprawny taksometr i wraz z kasą kupić nowy. To, doliczając montaż, stanowi wydatek 2330 zł. W Nowym Sączu i tak taksówkarze są w dobrej sytuacji, bo na miejscu jest Optimus wytwarzający takie przyrządy. W jednej z sądeckich taksówek kasa zawiodła w drugim dniu od zamontowania. Drukowała inny przebieg kilometrów niż wskazywały taksometr i licznik auta, a to krzywdziło klienta albo taksówkarza i mogło być powodem mandatu albo kłótni. Kasa powróciła do producenta, zaś taksówkarz myśli o zawieszeniu działalności do czasu zamontowania nowej.
- Prawodawca nakazujący wprowadzenie kas fiskalnych w taksówkach najwyraźniej nie orientował się w specyfice tej działalności gospodarczej - opowiada szef korporacji Galicja Janusz Chochla. - Przykładów niestety jest bardzo wiele, a więc może tylko kilka największych absurdów. Kasa fiskalna musi sporządzić raport dzienny dokładnie o północy i wtedy taksometr nie może być włączony. Załóżmy, że przed północą wsiada klient i jedziemy nieco dłużej. Powinienem o północy zatrzymać się i wyłączyć taksometr, wziąć od pasażera zapłatę za to, co już przejechane, dokonać wydruku z kasy i ponownie złamać licznik na dalszą jazdę z tym samym klientem.
Dlaczego ten klient ma być pokrzywdzony wyższą opłatą, gdyż łamanie licznika i pierwszy kilometr kosztują najdrożej? Inna kwestia: klient zamawia kurs, wysiada i ucieka. Mnie tylko w grudniu tak uciekło dwóch, a koledze przed zniknięciem klient rozbił szybę, by powstrzymać pościg. Kasę włączyłem, więc dla fiskusa będzie miał zarobek, bo konstruktor oraz prawodawca nie przewidzieli wymazania takiego kursu z elektronicznej pamięci aparatury.
- Kasa fiskalna w taksówce to wielkie kłopoty - zwierza się szef sieci Express Jarosław Dzięciołowski. - Sam jeżdżę z kasą od 12 grudnia, więc wiem, co mówię. Klienci spieszą się, a kasa ma bardzo wolną transmisję danych z taksometrem. Klient w pośpiechu wysiada, rzucając pieniądze i biegnie do autobus czy pociągu, a ja dopiero za chwilę zaczynam drukowanie paragonu. Także szybkie ruszenie po wysadzeniu klienta powoduje kłopot. Gdy nie ma dłuższej przerwy w jeździe, aparatura uznaje to za kurs i powtórnie drukuje paragon.
Kwestią bulwersującą taksówkarzy jest zapowiadany zwrot przez fiskusa 61 bądź 79 proc. ceny netto kasy fiskalnej wartej ok. 1500 zł. Zwrócone mu pieniądze taksówkarz będzie musiał oddać, jeśli w trzech kolejnych latach zawiesiłby działalność.
- Nas obowiązują ścisłe rozporządzenia - wyjaśnia naczelnik Urzędu Skarbowego w Nowym Sączu Maria Kowalik. - Jest tylko sześć powodów, kiedy taki zwrot ulgi musi mieć miejsce: zaprzestanie użytkowania kasy, zaprzestanie działalności gospodarczej, otwarcie likwidacji firmy, upadłość, sprzedaż przedsiębiorstwa, niezgłoszenie kasy do przeglądu technicznego w wymaganym terminie. Zapewne życie przyniesie dużo niespodzianek w użytkowaniu kas fiskalnych w taksówkach i dlatego jeszcze przed Sylwestrem ruszę z taksówkarzem, w którego aucie kasa jest od kilku dni, by przedstawił mi kłopoty z jej użytkowaniem. Po Nowym Roku zaproszę do Urzędu szefów korporacji taksówkowych na rozmowę o kasach fiskalnych i wyjaśnienie wątpliwości. Przyznam, że my też mamy takowe, gdyż taksówka to wyjątkowy warsztat pracy.

Stanisław Śmierciak

Autor:
Źródło: Gazeta Krakowska
Dodano: 2003-12-31 00:00:00