Kategoria: Media informują
Przy otwartej kurtynie
Rozmowa z prezydentem Nowego Sącza, Józefem A. Wiktorem
- Panie prezydencie, czy w Nowym Sączu powstanie kolejny hipermarket?
- Nie ma na razie żadnej decyzji, propozycja jednej z sieci handlowych będzie dopiero przedmiotem szczegółowych i wszechstronnych analiz. W dochodzeniu do ostatecznej decyzji istotną rolę odegra Rada Miejska. Z jednej strony należy wnikliwie zapoznać się z ofertą każdego inwestora, tym bardziej, że nie wymagającą wykładania pieniędzy z kasy miejskiej; z drugiej – zastanowić się czy taka inwestycja nie przyniesie wzrostu nieuzasadnionej, wyniszczającej konkurencji i czy nie zakłóci równowagi handlowej. Żyjemy w dobie demokracji i wolnego rynku: każdy rozsądny funkcjonariusz publiczny nie wyrzuca za drzwi poważnego inwestora, który oferuje uruchomienie 100 czy 200 nowych miejsc pracy i może być dostarczycielem podatków do budżetu miasta. Trzeba usiąść przy stole, spokojnie porozmawiać, zapytać ekspertów, zasięgnąć konsultacji społecznej. W tym przypadku nie będzie inaczej. Moją dewizą na stanowisku prezydenta miasta jest działanie przy otwartej kurtynie, bez zakulisowych gier i politykierstwa.
- Ale chyba ma Pan choćby wstępne, jakieś własne zdanie na temat Castoramy?
- Jako prezydent jestem odpowiedzialny za równomierny rozwój miasta. Przyszedłem do ratusza nie dla splendoru czy korzyści materialnych, lecz w trosce o pomyślność ogółu obywateli. Nie boję się trudnych decyzji, ale też nie jestem raptusem, wolę dwa razy pomyśleć, niż po szybkiej, błędnej decyzji jej żałować. Poczekajmy na fachową, rzetelną analizę.
- Czego ona dotyczy?
- Tego, czy powstanie nowych hipermarketów leży czy nie leży w szeroko rozumianym i długoterminowym interesie zarówno lokalnych organizacji handlowych, budżetu miasta, jak i obywateli Nowego Sącza. Zastanowimy się też nad możliwościami zmiany w planie przestrzennego zagospodarowania, niezbędnymi dla rozpoczęcia inwestycji lub też nad obwarowaniem zgody na budowę supermarketu od ścisłej współpracy z sądeckimi handlowcami i usługodawcami, firmami obsługującymi i pomocniczymi. Zbadamy wpływ tej inwestycji na stosunki handlowe i miejscowy rynek pracy. Dlatego z najwyższą powagą traktuję petycję handlowców, która wpłynęła na moje ręce.
- Czy ilość placówek handlowych w mieście nie jest już wystarczająca?
- Tak. Mam wrażenie, że ilość dużych placówek handlowych sieci krajowej i zagranicznej w Nowym Sączu jest wystarczająca. Nasi mieszkańcy nie są zamożni, spora grupa mieszkańców utrzymuje się z drobnego handlu, zatem kolejny supermarket mógłby zagrozić handlowi prowadzonemu przez małe sklepy i placówki usługowe. Blisko jest mi pogląd, że w supermarkecie przybędzie kilkadziesiąt nowych miejsc pracy, a z powodu likwidacji małych można stracić ich setki. Ważną okolicznością jest też to, że takiemu miastu jak Nowy Sącz z tytułu działalności dużych koncernów handlowych przysługuje tylko podatek od nieruchomości, wszystkie inne zobowiązania podatkowe trafiają do siedziby zarządów wielkich korporacji np. do Warszawy (jak w przypadku Realu) czy do Rzeszowa (Europa-2).
- A Pan, gdzie robi zakupy?
- Hipermarkety odwiedzam bardzo rzadko. Zawsze, zwłaszcza mieszkając przez wiele lat na osiedlu Milenium, ceniłem sobie sklepy osiedlowe, zlokalizowane "po sąsiedzku".
- Co Pan odpowie sądeckim handlowcom i przedsiębiorcom na petycję protestującą przeciwko budowie kolejnego wielkopowierzchniowego sklepu?
- Powtarzam: uczciwie przedstawię im wyniki naszych analiz, wszelkie za i przeciw. Przy okazji nasuwa mi się następująca refleksja. Uważam bowiem, że kluczem do sukcesu handlowego jest zadowolenie klienta. Sądzę, że o miejscu dokonywania zakupów decydują przede wszystkim takie rzeczy jak: jakość oferowanych towarów, poziom cen i obsługi, lokalizacja. Te akurat czynniki możliwe są do zapewnienia przez drobnych kupców i handlowców.
Rozmawiał Jerzy Wideł

fot. Jerzy Wideł
Autor:
Źródło: Gazeta Krakowska
Dodano: 2003-09-05 00:00:00
Zobacz też najnowsze aktualności
lub