Kategoria: Media informują

Jesienny powrót Zofii Rysiówny

Zofia Rysiówna, wielka polska aktorka, powróciła w poniedziałkowy wieczór do swojego miasta. Jeśli nie fizycznie - to na pewno duchem. Koncert przygotowany przez Kabaret "Ergo" trwał trzy godziny. Na scenie zobaczyliśmy trzy Zofie Rysiówny: ośmioletnią Martynę Gilewicz, szesnastoletnią Weronikę Pasoń i Katarzynę Zielińską. Swoją szkolną przyjaciółkę wspominała Maria Zubek - "Tatarzyna", żona mjr. Juliana Zubka "Tatara", legendarnego dowódcy oddziału AK na Sądecczyźnie.
Główna bohaterka wieczoru nie mogła przyjechać na swój benefis, odbywający się w 75. rocznicę debiutu na scenie sądeckiego "Sokoła". Nie pozwolił jej na to stan zdrowia. Ale - przewidując taką sytuację - kilkanaście dni wcześniej do Warszawy udali się Leszek Bolanowski - szef "Ergo" oraz profesor II LO Grzegorz Kornaś i przeprowadzili z artystką długi wywiad. Jego fragmenty można było w sali Romana Sichrawy zobaczyć na dużym ekranie. Sądeczanka mówiła o sobie, o swoich sądeckich przyjaciołach, o sztuce teatralnej. Kiedy z żarem opowiadała o roli życia - Judycie w "Księdzu Marku" - w jej oczach pojawiły się łzy. Zaszkliły się też Pani Zofii oczy, kiedy na koniec składała życzenia ukochanemu miastu:
- Jestem pełna najczulszych wspomnień z Nowego Sącza, z miasta, o ile się nie mylę wówczas 30-tysięcznego, miasta bardzo wielonarodowego. Bo przecież mieliśmy mniejszości: i ukraińskie, i żydowskie, i niemieckie, i rumuńskie, i węgierskie. To było społeczeństwo niezwykle ciekawe, niezwykle ambitne. Ale jeżeli czegoś mogę miastu Nowy Sącz życzyć, to tego, żeby ludzie w Nowym Sączu wrócili do tej cudownej naiwnej tradycji, kiedy mówiło się prawdę. Kiedy kłamstwo, oszustwo, było nieznane. Myśmy byli społeczeństwem naiwnym, ale naprawdę prawdomównym i bardzo uczciwym. I to mam w pamięci i tego życzę memu miastu na długie, długie lata (...). Nowemu Sączowi życzę, żeby pamiętał o swojej tradycji. Żeby dawał młodzieży siłę do szlachetnego życia. Sala "Sokoła" łączy mi się naturalnie z teatrem. Niechże nam Bóg daje talenty, żeby ten teatr równał naprawdę do moich przedwojennych czasów, kiedy był teatrem znakomitym. Żeby dawał siłę, siłę moralną, siłę intelektualną, młodzieży. Żeby młodzi ludzie byli jak "Sokoły" równie ofiarni dla swojej ojczyzny i oddani swojemu miastu i przyrodzie.
Takie to przesłanie przekazała rodakom wielka aktorka. Wzruszona publiczność w "Sokole" przyjęła te słowa gromkimi brawami.
W tym niezapomnianym wieczorze, mieliśmy powtórkę z debiutu Zofii Rysiówny. Wiersz, który przed 75 laty ona recytowała na akademii z okazji 10-lecia odzyskania niepodległości, tym razem wypowiedziała ośmioletnia Martyna Gilewicz. Później 16-letnia Weronika Pasoń deklamowała utwór, który mogła znać bohaterka wieczoru. A na koniec na scenie pojawiła się Katarzyna Zielińska, która o godz. 18.15 skończyła recital w Katowicach i pomknęła do Sącza, aby w drugiej części koncertu brawurowo zaśpiewać m. in. słynną piosenkę "Kochankowie z ulicy Kamiennej" z repertuaru Jubilatki.
Przed finałem dyrektor Antoni Malczak poinformował, że przedstawiciele Towarzystwa Gimnastycznego "Sokół", Stowarzyszenia "Civitas Christiana", Związku Sądeczan i MCK "Sokół" w październiku br. wystąpili do przewodniczącego Rady Miejskiej Grzegorza Dobosza z wnioskiem o nadanie Zofii Rysiównej tytułu Honorowego Obywatela Miasta Nowego Sącza.
- Ten tytuł dla wielkiej aktorki jest najbardziej potrzebny nam, sądeczanom - powiedział Antoni Malczak.
Miejmy nadzieję, że ten pogląd już wkrótce podzielą też nasi rajcowie.

Piotr Gryźlak

Autor:
Źródło: Dziennik Polski
Dodano: 2003-11-12 00:00:00