Kategoria: Media informują
Marcin Gawron - Po sukcesie w Wimbledonie
Między artystami
RzP: Długo trenował pan przed Wimbledonem?
Marcin Gawron: Przed przyjazdem do Londynu nigdy nie odbiłem na trawie piłki. Po przyjeździe miałem trzy treningi, w sumie sześć godzin.
RzP: Finał Juniorów z Holendrem De Bakkerem był do wygrania?
MG: On ze swym wzrostem i potężnym serwisem rzeczywiście bardziej mógł myśleć o zwycięstwie, ale w drugim secie zabrakło mi tylko kilku pitek do wygranej, a w trzecim mogło być różnie.
RzP: Skończył pan 18 lat, przyszedł czas myśleć o karierze zawodowej. Jaki ma pan pomysł na nią?
MG: Zagram jeszcze w kilku turniejach juniorskich, czekają mnie drużynowe mistrzostwa Europy, dopiero potem znów zacznę grać w turniejach ITF, z cyklu Futures. To normalny początek drogi. Szczegółowy harmonogram ułożymy wtedy, gdy będziemy znali szczegóły nowego kontraktu indywidualnego z PZT ProkomTeam.
RzP: Mówi pan w liczbie mnogiej, kto ma jeszcze głos w tej sprawie?
MG: Najbardziej liczy się to, co powiedzą mama i wujek Grzegorz Gawron, który jest kimś w rodzaju mojego menedżera.
RzP: Pańskie sukcesy to kolejny przykład inwestycji rodzinnej?
MG: Na to wygląda. Najpierw za moje treningi płacili rodzice, potem dołożyli się wujkowie, pomogła firma Fakro, gdy wybudowała w Nowym Sączu korty twarde i pokryte nawierzchnią dywanową. Nikt nam więcej nie pomagał, dopóki nie otrzymałem pieniędzy z Polskiego Związku Tenisowego, czyli 1000 zł miesięcznego stypendium po tym, jak dostałem się do PZT Prokom TeamB.
RzP: Koszty uprawiania tenisa nie są małe, czy dalej rodzina zmuszona będzie dokładać?
MG: Dziś, gdy jest więcej wyjazdów, gdy trzeba ruszyć w świat, to 1000 złotych na pewno nie wystarczy.
RzP: Czy są jakieś problemy z uprawianiem tenisa daleko od centrum?
MG: W Nowym Sączu trudno o mocnego partnera treningowego, przy którym mógłbym szybko się poprawiać. Poza tym nie narzekam, mam tu klub i od pięciu lat tego samego trenera, Słowaka Mario Trnovskiego.
RzP: Kto zaprowadził pana na korty i dał do ręki rakietę?
MG: Tata chodził grać w tenisa z kolegami i brał mnie ze sobą. I tak już poszło.
RzP: Czy w rodzinie ktoś uprawiał sport zawodowo?
MG: Nie, jestem pierwszy. Mam dwóch braci. Młodszy, dziewięcioletni gra na pianinie, a starszego, który ma dziewiętnaście lat interesuje malarstwo. Jestem sam między artystami.
Rozmawiał: Krzysztof Rawa
Autor:
Źródło: Rzeczpospolita
Dodano: 2006-07-13 00:00:00
Zobacz też najnowsze aktualności
lub