Kategoria: Media informują
Grzanie to powołanie
Henryk Szewczyk
- Prowadzimy taką polityką cenową, żeby nie uderzać po kieszeni sądeczan - zapewniał wczoraj Jerzy Gwiżdż, prezes Miejskiego Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej sp. z o.o. w Nowym Sączu. Po raz pierwszy w 9-letniej historii, firma otworzyła się dla ciekawskich. Kto chciał, mógł wczoraj przyjść i zobaczyć, jak się produkuje ciepło, w tym ostatni krzyk techniki - układ solarny w zrewolucjonizowanej kotłowni na sądeckim os. Wólki.
Z dnia otwartego MPEC skorzystały głównie szkoły techniczne. Na tę okazję spółka wydała nawet kolorowy folder.
- Trzy czwarte miasta korzysta z naszych dostaw, właścicielem MPEC w lwiej części są mieszkańcy Nowego Sącza i sądeczanie mają prawo wiedzieć, jak zarządzamy ich majątkiem - rozpoczął skromnie Jerzy Gwiżdż spotkanie z dziennikarzami. Za chwilę sypnął informacjami przyprawiającymi o zawrót głowy. Firma jest nowoczesna i przyjazna środowisku. Nie truje i ma świetne wyniki finansowe, mimo iż tanio sprzedaje ciepło i swoim największym odbiorcom umarza odsetki od długów... Na sukces spółki składa się ciężka praca załogi i zarządu. To prawie misja społeczna, gdyż ludzie MPEC mają świadomość, jaka odpowiedzialność na nich spoczywa, a najlepiej wie o tym prezes.
- Ja się nie chwalę - rozpoczynał każdą kwestię Jerzy Gwiżdż i można było odnieść wrażenie, że gdyby pewnego dnia zabrakło go w pracy - zamarzłoby 54 tys. sądeczan. Od dwóch lat, kiedy w MPEC zmienił się zarząd, spółka realizuje śmiały program inwestycyjny. Trwa modernizacja kotłowni i wymiana tradycyjnych rur na preizolowane.
- Dzięki przełamaniu monopolu pewnego dostawcy z Dolnego Śląska, za te same pieniądze kupuje się więcej rur - to już powiedział Marek Kohut, przewodniczący Rady Nadzorczej, zaś wiceprezes Jan Wnękowicz przypomniał o wdrożonym przez spółkę systemie zarządzania jakością ISO 9001: 2000, poświadczonym odpowiednim certyfikatem.
- Ale są też rysy na tym krysztale - stwierdził niespodziewanie Gwiżdż. Po prostu spółka chciałaby jeszcze więcej i jeszcze taniej produkować ciepło, zatrudniać jeszcze więcej młodych, zdolnych sądeczan, ale konkurencja nie pozwala. Zaś MPEC, mimo iż właściwie pełni rolę instytucji wyższej użyteczności, traktowany jest jak każda spółka kapitałowa, bez taryfy ulgowej ze strony skarbówki.
Indagowany przez "Krakowską" Gwiżdż sprostował kursującą po mieście plotkę, jakoby zarząd MPEC w ostatnich dniach zafundował sobie samochód ze wszystkimi bajerami (podgrzewane siedzenia, GPS) za 100 tys. zł.
- Utargowaliśmy na 73 tysiące, ta skoda zastąpi wysłużonego opla. Jest własnością spółki, podobnie jak nowoczesny dźwig do ładowania węgla, który kosztował 450 tysięcy złotych i nie ma sobie równego - uśmiechnął się prezes.
Handel czarnym złotem ze Śląska, to właśnie Nowy segment działalności MPEC, która wszędzie szuka zarobku (świadczy m. in. usługi transportowe, remontowe, elektryczne). W krótkim czasie MPEC skutecznie rozpoczął rywalizację z tradycyjnymi składowiskami opału w mieście. Tej jesieni na plac przy ul. Wiśniowieckiego sprowadzono z kopalń już 700 ton węgla dla detalicznych odbiorców. Zaraz trzeba było kończyć konferencję prasową, bo już schodziły się wycieczki szkolne do zwiedzenia kotłowni.
- Na Święta Bożego Narodzenia tradycyjnie oświetlimy nasz najwyższy komin - obiecał na pożegnanie Jerzy Gwiżdż.
Jako pierwsza zameldowała się przy bramie klasa IVe Technikum Samochodowego ze swoim nauczycielem Stanisławem Prusakiem.
Autor:
Źródło: Gazeta Krakowska
Dodano: 2005-12-01 00:00:00
Zobacz też najnowsze aktualności
lub