Kategoria: Media informują
Zima zaatakowała
Pierwszy atak zimy przykrył cały region grubą kołderką białego puchu. Kierowcy wczoraj rano narzekali, że co poniektóre służby, odpowiedzialne za utrzymanie dróg, tradycyjnie zostały zaskoczone.
Śnieg zaczął padać w sobotę wieczorem i momentalnie marzł, pokrywając jezdnie cieniutką warstwą lodu. Na ulice Nowego Sącza pługi i piaskarki wyjechały po 23. Z każdą godziną opady się nasilały, a prawdziwe burze śnieżne rozpętały się ok. 2 w nocy. By uporać się z mokrym śniegiem nie wystarczyły lekkie pługi. Wykonawcy, czuwający nad utrzymaniem poszczególnych odcinków, wypuścili na trasy ciężki sprzęt. Opady zaczęły powoli zanikać około południa.
W Nowym Sączu, w części miasta, o której odśnieżanie dba "Sita" jeździły m. in. cztery duże pługi, dwie solarki oraz dwa ciągniki.
Na drogach krajowych na Sądecczyźnie i Limanowszczyźnie utrzymywała się kilkucentymetrowa warstwa błota pośniegowego. Pokryte nim były podjazdy na Gruszowiec i Wysokie. Na Krzyżówce koło Krynicy zalegał jeszcze zajeżdżony śnieg. Tam pracowała równiarka. Krajówki odśnieżało i posypywało siedem ciężkich pługów i 10 pługopiaskarek. Jak nam przekazał dyżurny zimowego utrzymania w Zarządzie Dróg Krajowych w Podegrodziu, nie było utrudnień w ruchu
Znacznie mniejsze opady zanotowano w powiecie gorlickim. Tam szybko poradzono sobie ze śniegiem.
(MIGA)
Krajobraz po wichurze
Setki domów bez prądu, pozrywane linie energetyczne, telefoniczne, połamane drzewa, nieprzejezdne drogi, zniszczone blaszane garaże, szyldy sklepowe i reklamy - to bilans dwudniowej wichury, jaka przeszła nad Sądecczyzną, powiatem limanowskim i gorlickim. Jeszcze wczoraj bez prądu była Wierchomla i Jaworzyna Krynicka. W piątek po 17 nie można było dojechać do Krynicy. Powalone drzewa przed Nawojową zatarasowały drogę.
- Tylko w piątek i w sobotę do południa mieliśmy ponad 400 zgłoszeń - mówi dyspozytor Zakładu Energetycznego w Nowym Sączu. - W Wierchomli pięć stacji transformatorowych jest nieczynnych, na Jaworzynie Krynickiej trzy. Spadające drzewa i konary uszkodziły linie wysokiego napięcia w okolicach Leluchowa, Gorlic i Piwnicznej. Nie nadążaliśmy z przyjmowaniem zgłoszeń. Przez dwa dni wszystkie ekipy, ludzie, jacy byli zdolni do pracy, przebywali w terenie.
Na brak pracy nie narzekali też strażacy, na których - jak zawsze - spadał obowiązek usuwania drzew i konarów.
- Kiedy w piątek zaczęło wiać na dobre, w ciągu krótkiego okresu czasu strażacy wyjeżdżali 50 razy - mówi rzecznik prasowy Komendy Straży Pożarnej Paweł Motyka. - Wiatr zrywał też fragmenty dachów. Najwięcej szkody wichura uczyniła w Łącku, Rytrze, Gródku, Krynicy i Łabowej. Bliżej Nowego Sącza sporo kłopotów mieli mieszkańcy Librantowej i Korzennej. Na szczęście nie było ofiar w ludziach. Sobota była tylko trochę spokojniejsza.
W Gorlicach strażacy interweniowali ponad 70 razy.
- Wiatr niszczył wszystko, co było słabiej zamontowane - mówi dyżurny PSP w Gorlicach. - Nie przetrzymały naporu blaszane garaże, szyldy sklepowe i większe reklamy. W Męcinie Małej wiatr zniszczył dom. W niedzielę było już spokojnie.
Podobnie było w powiecie limanowskiem, gdzie wiatr zrywał części dachów i łamał drzewa.
W Tymbarku w mniejszym lub większym stopniu ucierpiało kilkanaście budynków. Wichura zerwała część dachu na bloku mieszkalnym. Naruszona została więźba dachowa i kominy. Strażacy musieli usunąć resztki dachu. Na drodze krajowej nr 28 w Przylaskach wiatr zdmuchnął przystanek autobusowy.
W samym Nowym Sączu większych strat nie zanotowano. Jednak wiatr powalił największe drzewo, jakie stało przed kościołem Matki Bożej Niepokalanej nieopodal Białego Klasztoru. Na Sandecji wichura zwiała część reklam. Dzisiaj będą liczone straty, jakie spowodowała piątkowa nawałnica.
(JEC)
Autor:
Źródło: Dziennik Polski
Dodano: 2004-11-22 00:00:00
Zobacz też najnowsze aktualności
lub