Kategoria: Media informują
Dobiegł do Aten
Wszystko wskazuje na to, że Piotr Klimczak, 24-letni lekkoatleta rodem z Nowego Sącza, będzie z największą dozą prawdopodobieństwa reprezentował polskie barwy narodowe podczas zbliżających się Igrzysk Olimpijskich w Atenach! Zadecydowało o tym jego zwycięstwo w biegu na 400 metrów rozgrywanym w niedzielę podczas Memoriału Janusza Kusocińskiego.
iegacz pokonał wszystkich najlepszych polskich specjalistów "jednego okrążenia", uzyskując znakomity czas 45,90 sek. Wynikiem tym wypełnił minimum upoważniające go do olimpijskiego startu w sztafecie. By wystąpić w biegu indywidualnym, musi od tego rezultatu odjąć zaledwie kilka ułamków sekundy. Do igrzysk pozostało jeszcze trochę czasu, można więc mieć nadzieję, że i ten warunek zostanie przez sądeczanina wypełniony. Tak czy owak, jeśli sztafeta reprezentacyjna pojedzie do Aten, to jej liderem będzie właśnie Piotr Klimczak.
Już w niedzielę swoją radością dzielił się z nami ojciec przyszłego olimpijczyka, Jan Klimczak.
- To sensacja, któż się tego spodziewał - wołał rozentuzjazmowany do słuchawki. - Chociaż, tak prawdę powiedziawszy, zawsze po cichu wierzyłem w syna. Liczyłem, że jednak uda mu się załapać do sztafety. Ale tego, że w pokonanym polu pozostawi wszystkich najlepszych, z Maćkowiakiem i Rysiukiewiczem na czele, tego w żadnym wypadku nie przewidywałem. A już czas wybiegany przez Piotrka jest doprawdy rewelacyjny. Wolę dmuchać na zimne, ale realnie oceniając, syn na 99 procent pojedzie do Aten.
Przedziwny przebieg miała sportowa kariera Klimczaka juniora. Niezwykle to rzadki bowiem przypadek, by młody człowiek rezygnował z nieźle zapowiadającej się futbolowej przyszłości na rzecz dyscypliny pewnie szlachetniejszej, ale dającej nadzieje na daleko skromniejsze profity, jaką jest lekkoatletyka. Ale takie właśnie przeobrażenie stało się udziałem Piotra.
- Jest jednym z czworga moich dzieci - mówi Jan Klimczak, ojciec zawodnika. - Z wyjątkiem najstarszego syna, Mariusza, wszystkie przejawiają sportowe ciągotki. Marta ukończyła w PWSzZ nauczanie początkowe ze specjalizacją wychowania fizycznego, zaś Anetę ciągnie na bieżnię. Coś mi się zdaje, że te sportowe pasje odziedziczyły po swym ojcu, który w młodości przez 18 lat kopał piłkę w Zawadzie. Piotrek w tym samym LKS trenował pod okiem Ryszarda Aleksandra, później zajął się nim starszy brat Ryśka - Gieniek. Był podstawowym zawodnikiem drużyny, podporą linii obronnych. Futbol pochłaniał mu większość wolnego czasu, zatem szkolne ćwiczenia lekkoatletyczne prowadzone w "budowlance" przez Józefa Klimka traktował jako uzupełnienie futbolowej zaprawy. Dzisiaj podkreśla jednak bardzo mocno, że jego sukcesy to w ogromnej mierze zasługa właśnie Klimka, jak również dyrektora szkoły Mieczysława Aleksandra.
Przełom w biografii naszego bohatera nastąpił podczas pierwszego roku studiów w krakowskiej Akademii Wychowania Fizycznego. Podczas jednych z zajęć lekkoatletycznych Piotr założył się z kolegami o symboliczną "flaszkę", że dystans 400 metrów przebiegnie poniżej 53 sekund. O zmierzenie czasu poproszono specjalistę od l. a. dr. Andrzeja Śrutowskiego. Piotr butelkę wygrał w cuglach, "wykręcając" równe 50 sekund. Śrutowski aż złapał się za głowę. Na jego oczach wyskoczył nagle, niczym diabeł z pudełka, samorodny talent! Rozpoczął więc Klimczak regularne treningi przedłużonego sprintu w Akademickim Zespole Sportowym, by już wkrótce doczekać się pierwszych, nie byle jakich zresztą sukcesów. W roku ubiegłym został akademickim wicemistrzem Polski na dystansie jednego okrążenia, zaś w otwartym czempionacie krajowym seniorów na tym samym dystansie zajął piąte miejsce. Ówczesne rekordy życiowe: 21,44 sek. na 200 m i 46,89 sek. na 400 m pozwoliły mu zyskać I klasę sportową. Teraz czeka na oficjalną olimpijską nominację.
Cieszy się więc Piotrek, cieszy się jego ojciec, cieszą się wychowawcy czterystumetrowca. Powody do satysfakcji ma również "Dziennik Nowosądecki", ponieważ jako pierwsi, przed bodaj dwoma laty informowaliśmy o narodzinach lekkoatletycznego brylantu, by później uważnie śledzić rozwój jego sensacyjnej kariery.
Daniel Weimer Autor:
Źródło: Dziennik Polski
Dodano: 2004-06-16 00:00:00
Zobacz też najnowsze aktualności
lub