Kategoria: Media informują
Kluska jak łza
NSA: Optimus nie oszukiwał fiskusa!
Przepisy pozwalały na legalny eksport, import i zwolnioną z VAT sprzedaż komputerów do szkół - uznał wczoraj NSA. Tym samym stało się jasne, że Optimus nie oszukiwał fiskusa, co zarzuca się firmie i jej byłemu szefowi Romanowi Klusce.
- Zrobiono ze mnie przestępcę i to było straszne. Zależało mi, by udowodnić, że jestem uczciwym człowiekiem i dziś to uzyskałem - cieszył się wczoraj Kluska, który stał się symbolem urzędniczych szykan wobec przedsiębiorców.
Optimusa założył w 1988 r. za 12 dolarów. Odniósł sukces w produkcji komputerów, kas fiskalnych i internecie. Gdy w 2000 r. sprzedał spółkę i wycofał się z biznesu urząd skarbowy w Nowym Sączu zażądał od Optimusa zwrotu podatku VAT, a prokuraturę zawiadomił o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez szefa Optimusa i jego współpracowników.
Urząd kwestionował dostawy komputerów spółki dla szkół (w latach 1998-2000). Optimus eksportował je na Słowację. Stamtąd importowało je nasze ministerstwo edukacji, by zaoszczędzić na VAT. Absurdalny przepis zwalniał bowiem importowane komputery z tego podatku. Inspektor kontroli skarbowej uznał, że to oszukiwanie fiskusa i nakazał spółce zapłacić zaległy VAT oraz karę - prawie 30 mln zł. W lipcu zeszłego roku uzbrojeni policjanci zabrali z domu Kluskę pod zarzutem uchylania się od płacenia podatków. Wypuszczono go po nocy spędzonej w areszcie za rekordową kaucją 8 mln zł.
Kluska, po pół roku milczenia, ujawnił w wywiadach, że próbowano go zastraszyć. Tego dnia, gdy wyszedł z aresztu, zgłosiło się do niego wojsko, aby pożyczyć dwie jego terenowe toyoty - na ćwiczenia z obronności kraju. Zadzwonił też anonimowy mężczyzna, który zaproponował pomoc w umorzeniu sprawy - jeżeli spełni pewne warunki. Osiągnął to, że Prokuratura Krajowa zleciła wszczęcie w tej sprawie śledztwa.
Wczorajszy wyrok NSA zdaniem prawników kończy gehennę Kluski. - Prokuratura powinna teraz umorzyć postępowanie, ewentualnie sąd rozpatrujący jego sprawę powinien go uniewinnić - uważa prof. Piotr Kruszyński, znawca prawa karnego z Uniwersytetu Warszawskiego.
Kluska mówi, że jeszcze nie zastanawiał się, czy wystąpi o odszkodowanie. - Jest na to za wcześnie. Udało mi się przetrwać. Mniej szczęścia miał mój były zastępca, któremu postawiono takie same zarzuty - najpierw miał zawał, potem wylew krwi do mózgu - mówił wzburzony biznesmen. Ile firm zostało zniszczonych, ile znikło miejsc pracy w wyniku działalności urzędników. Czy któremuś z nich spadnie za to włos z głowy? - pyta Kluska.
(Po ogłoszeniu wyroku kurs akcji Optimusa podskoczył na giełdzie o niemal 22 proc. Zgodnie z orzeczeniem spółka powinna dostać zwrot 16,7 mln złotych (plus odsetki).
Marcin Musiał
Historia prezesa Kluski
Roman Kluska, jako prezes nowosądeckiego Optimusa, eksportował komputery na Słowację. Stamtąd importowało je dla szkół ministerstwo edukacji. Wszystko przez absurdalny przepis: importowane komputery były zwolnione z podatku VAT, a krajowe - nie.
- Umowy na zakup przygotowali prawnicy ministerstwa edukacji. Zapewnili, że wszystko jest w zgodzie z prawem. Potwierdzili to nasi prawnicy oraz niezależni eksperci - tłumaczył nam Kluska. Eksport i import odbywał się w latach 1998-2000. Potem zmieniono absurdalny przepis.
W 2000 r. Kluska zrezygnował z prowadzenia Optimusa. Sprzedał udziały i wycofał się z biznesu. Dopiero wtedy o sprawie przypomniał sobie urząd skarbowy w Nowym Sączu. Zażądał od Optimusa zwrotu podatku VAT. Spór miał rozstrzygnąć Naczelny Sąd Administracyjny. Ale urząd skarbowy zawiadomił także prokuraturę.
2 lipca 2002 r., o szóstej rano, do domu Kluski, w małej miejscowości pod Nowym Sączem, wkroczyła policja z bronią. Odbyła się rewizja. Skuty Kluska został przewieziony w konwoju do krakowskiego aresztu. - Cała wieś przyszła oglądać przedstawienie - opowiadał Kluska. Wypuszczono go nazajutrz 3 lipca 2002 r. Za wolność musiał zapłacić 8 mln zł kaucji. A na jego majątku ustanowiono rekordowo wysokie zabezpieczenie na poczet grożącej mu kary i naprawienia szkód - 30 mln zł! (mimo że prokuratura zarzuca mu wyłudzenie VAT w kwocie znacznie niższej - niecałe 10 mln zł).
Ośrodek zamiejscowy NSA w Krakowie miał rozstrzygnąć spór o VAT już w styczniu 2003 r. Kluska liczył, że oczyści się z zarzutów. Ale nie doszło do rozprawy, bo kilkanaście godzin wcześniej urząd skarbowy w Nowym Sączu umorzył zaległy podatek nienależącemu już do Kluski Optimusowi.
W lutym 2003 r. zdenerwowany Kluska postanowił bronić się na łamach prasy. W wywiadach dla "Gazety Wyborczej" i "Rzeczpospolitej" opowiedział o dodatkowych, bulwersujących okolicznościach swojego zatrzymania w lipcu 2002 r. Ujawnił, że tego samego dnia, gdy wyszedł z aresztu, zgłosiło się do niego wojsko, aby pożyczyć dwie jego terenowe toyoty - na ćwiczenia z obronności kraju. Zadzwonił także anonimowy mężczyzna, który zaproponował pomoc w umorzeniu sprawy - jeżeli Kluska spełni pewne warunki. Osiągnął to, że Prokuratura Krajowa zleciła wszczęcie w tej sprawie śledztwa.
Sprawą zajęła się też Sejmowa Komisja Gospodarki. Wniosek złożyli posłowie Platformy Obywatelskiej. - Komisja powinna przyjrzeć się jak biurokratyczne państwo nadużywa - wydaje się nam - swojej władzy w stosunku do przedsiębiorców - mówił były marszałek Sejmu Maciej Płażyński, jeden z ówczesnych liderów PO.
- Optimusa założyłem w 1988 r. za 12 dolarów. Odniosłem sukces w produkcji komputerów, kas fiskalnych i internecie. Mam poczucie krzywdy. Co złego zrobiłem? Za co to wszystko mnie spotyka? - mówił w Sejmie Roman Kluska. Stał się symbolem walki z system podatkowym w Polsce.
Tymczasem prokuratura do dziś twardo obstaje przy zarzutach wobec Kluski.
Michał Matys
Komentarz optimustyczny
Roman Kluska w latach 90. stał się symbolem sukcesu polskiego kapitalizmu. Dziś, po wycofaniu się z biznesu, stał się symbolem nadziei, że z urzędnikami i układami krępującymi gospodarkę można wygrać. Wyrok NSA w sprawie Kluski przywraca wiarę, że nasz kapitalizm będzie normalny. To wielki sukces.
Zaczęło się banalnie - od sporu z lokalnym urzędem skarbowym o zaległy podatek VAT. Ale zwykle opieszały wymiar sprawiedliwości wykazał się nadzwyczajną szybkością. Do akcji wkroczyły policja i prokuratura. Kluska został zatrzymany. Wyszedł po zapłacie wielomilionowej kaucji.
W obronie Kluski stanęli nieliczni: część mediów (jako pierwsza "Gazeta") oraz posłowie z sejmowej komisji gospodarki, którzy przy okazji nagłośnili inne przypadki szykanowania przedsiębiorców przez urzędników.
W poniedziałek, po trzech latach, okazało się, że to Kluska miał rację. Pozostały pytania. Czy dlatego był szykanowany, bo - co sam podkreślał - nie opłacał się urzędnikom ani politykom? I ile firm poddanych przez urzędników podobnym szykanom co Optimus musi upaść, by wreszcie było normalnie?
Michał Matys
Co na to Roman Kluska, b. szef Optimusa?
- Dla mnie to dzień zwycięstwa. Wyrok NSA to wielki sukces polskiego biznesu i sądownictwa. Wynika z niego, że Optimus postępował kryształowo uczciwie, a jedynym, który nie przestrzegał prawa był urząd skarbowy w Nowym Sączu. Mam ogromną satysfakcję.
Wyrok nie ma precedensu. Prawnicy komentowali, że jest miażdżący dla urzędów skarbowych.
W całej sprawie już dawno przestało mi chodzić o pieniądze. Są sprawą ziemską. Zrobiono ze mnie przestępcę i to było straszne. Zależało mi, aby udowodnić, że jestem uczciwym człowiekiem. Dzisiaj to uzyskałem.
Dziękuję sędziom i mediom - zwłaszcza "Gazecie Wyborczej", a także "Rzeczpospolitej, które stanęły w mojej obronie. Nie bały się opisywać tej sprawy, gdy inni milczeli.
Pozostają pytania. Na czyich usługach są urzędy skarbowe? Po co było moje zatrzymanie? Dlaczego dzień później wojsko chciało zabrać moje samochody? To wszystko składa się w dziwną całość. Dzięki temu, ktoś mógł próbować mnie zastraszyć.
Jeszcze nie zastanawiałem się, czy wystąpię o odszkodowanie. Jest na to za wcześnie. Udało mi się przetrwać. Mniej szczęścia miał mój były zastępca, któremu postawiono takie same zarzuty. Stracił zdrowie: najpierw miał zawał, potem wylew krwi do mózgu.
Wiem jedno. Potrzebna jest całościowa reforma systemu podatkowego i sądownictwa. One są chore. Zgłaszają się do mnie setki ludzi z podobnymi problemami jak moje. Zastanawiam się ile firm zostało zniszczonych oraz ile znikło miejsc pracy dzięki działalności urzędów skarbowych, Ministerstwa Finansów, policjantów i prokuratorów. Czy jakiemuś urzędnikowi spadnie za to włos z głowy ?
Not. Michał Matys Autor:
Źródło: Gazeta Wyborcza
Dodano: 2003-11-25 00:00:00
Zobacz też najnowsze aktualności
lub