Kontakt: Rynek 1, 33-300 Nowy Sącz, tel. +48 18 443 53 08, +48 18 44 86 500

Sobota, 04 października 2025 r.    Imieniny obchodzą: Rozalia, Franciszek, Konrad

Kategoria: Media informują

Robię swoje

Rozmowa z Józefem Antonim Wiktorem, prezydentem Nowego Sącza.
- Mija rok, kiedy wygrał Pan bezpośrednie wybory na prezydenta miasta pokonując Andrzeja Czerwińskiego. Zaprzysiężenie nastąpiło jednak dopiero na początku grudnia ub.r. Przyglądający się połajankom podczas sesji Rady Miasta należy Pana zapytać, czy nie żałuje Pan decyzji. Wszak zamienił ciepłą posadę w banku na szarpaninę z radnymi.
- Nigdy w całym swoim życiu niczego nie żałowałem. Zawsze podejmowałem roztropne, dojrzałe decyzje. Podobnie było z wyborami na prezydenta miasta. Z pewnością patrząc z perspektywy czasu posada w banku była wygodniejsza a pobory na tym samym poziomie. W tym przypadku niewiele zyskałem. Z drugiej strony podejmując się funkcji prezydenta chciałem sprawdzić swoje doświadczenie nabyte w administracji państwowej i myślę, że mi się to udaje.
- Czy spodziewał się Pan takiej atmosfery podczas sesji Rady Miasta?
- To naturalne, gdy rozmontowuje się jakieś układy personalne, to nie wszystkim się podoba. W mojej pracy kierownika Urzędu Miasta współdziałanie z radnymi jest jedynie elementem w całości pracy. Na początku kadencji większość radnych była przeciwko mojej osobie. Chcieli mi udowodnić, że podejmowane w ratuszu decyzje będą zależały wyłącznie od nich, a nie ode mnie. Dla mnie najważniejsze jest, by urząd funkcjonował właściwie i służył obywatelom. Poza tym miasto nie może przespać szansy, jaką daje Polsce wejście do Unii Europejskiej. Stąd zaszła konieczność przypilnowania, by w stosownym czasie opracować i złożyć wnioski inwestycyjne, które mogą być dofinansowane z funduszy unijnych. Skierowaliśmy 15 takich wniosków.
- Nowy Sącz staje się prowincjonalnym grajdołem po utracie statusu miasta wojewódzkiego. Wyprowadzają się z niego kolejne agendy urzędów centralnych, wojewódzkich. Inwestorów z dużym kapitałem nie widać...
- Nie nazwałbym Sącza grajdołem, ale to jest ewidentna strata. Nie jesteśmy znowu takim jednym z gorszych miast w kraju, a liczne dowody sympatii dla naszego regionu kierowane z innych stron kraju świadczą, że nie jest tak najgorzej.
- Jak Pan zamierza przekonywać młodych ludzi wyjeżdżających na studia do innych miast, by powracali w rodzinne strony?
- Chcę tworzyć klimat przyjaznego i niezaściankowego miasta w kraju i za granicą.
- W jaki sposób zamierza to Pan uczynić?
- Poprzez tzw. lobbing, czyli wspieranie naszych działań na rzecz miasta i regionu. Już mamy listę 130 osób zajmujących odpowiedzialne stanowiska, którzy wyrazili chęć pracy w ramach Klubu Ziemi Sądeckiej w Warszawie. Jeśli młodzi ludzie zobaczą, że coś się dzieje dobrego powrócą do Sącza. To, że 3-4 radnych sypie nam piasek w tryby tej akurat działalności nam nie przeszkadza. Robię swoje i sądzę, że efekty tej pracy już wkrótce będą widoczne. Dodam też, że mamy przygotowaną strategię rozwoju miasta na najbliższe 10 lat.
- Czyżby Pan zamierzał pozostać prezydentem na drugą kadencję?
- Jak Bóg pozwoli, to po zakończeniu tej kadencji będę mógł pójść na zasłużoną emeryturę. Ale, gdyby starczyło sił i moja osoba mogła się przydać miastu, to nie powiem nie! Miałbym co robić w następnej kadencji. Wiele zadań jest rozpisanych na kilka lat np. utworzenie strefy przemysłowej w Biegonicach, renowacja sądeckiej starówki, budowa nowego dworca PKS.
- Panie Prezydencie, ale czy na kontynuację prezydentury zgodzi się poseł Kazimierz Sas, lider nowosądeckiej lewicy? Ma on wiele do powiedzenia w sprawach kadrowych.
- Prezydenta wybierają obywatele, a nie gremia partyjne. Ja nie ukrywam swoich sympatii lewicowych i owszem cenię sobie bardzo dobre współdziałanie z posłem Sasem. Ale podkreślam mocno, że nie wykonuję jego rozkazów, poleceń! Nie jestem jego wasalem.
- Z którymi posłami jeszcze Pan współpracuje?
- Dobrze mi się współdziała z senatorem Andrzejem Chronowskim, posłem Ryszardem Nowakiem. Dociera się współpraca z posłem Andrzejem Czerwińskim.
- W wielu gminach nowi włodarze oceniają jak najgorzej swoich poprzedników ...
- Prowadzenie spraw miasta nie można zawęzić do jednej kadencji. Z szacunkiem odnoszę się do pozytywnych dokonań moich poprzedników. Przykładem niech będzie dobra współpraca z b. prezydentem Ludomirem Krawińskim, który przecież rozpoczął prace studialne nad strategią rozwoju miasta. Sięgając głębiej w przeszłość, to cenię innych poprzedników, za których to kadencji miasto wzbogaciło się w oczyszczalnię ścieków, halę sportową, w dobre zaopatrzenie w wodę. Ale, niestety, przespano rozwój układu komunikacyjnego i jego połączenie z układem krajowym i międzynarodowym. To jest bardzo niepokojący problem, gdyż uniemożliwia rozwój gospodarczy nie tylko miasta, ale całego regionu. Wiele na ten temat mogą powiedzieć właściciele, kierownicy poważnych firm przemysłowych. Brak ważnych połączeń komunikacyjnych grozi nawet likwidacją niektórych firm.
- Jaki szlaki są priorytetowe?
- Na pierwszym miejscu stawiam szlak Brzesko-Nowy Sącz-Muszynka. Absolutnie jest to droga nr 1 łącząca Sądecczyznę z krajem i południową Europą. W sprawie budowy prawie nowej drogi podpisaliśmy stosowną umowę z Dyrekcją Generalną Dróg Krajowych i Autostrad i złożyliśmy wniosek o fundusze unijne.
- Panie Prezydencie, kreśli Pan wizję międzynarodowych połączeń, a lada moment do dzielnicy Helena przeprawiać się będziemy mostem pontonowym.
- Obok wspomnianej drogi Brzesko-N.Sącz-Muszynka to jest drugi najważniejszy do rozwiązania problem. Zwłaszcza, kiedy uruchomiona zostanie druga nitka autostrady Kraków-Lubień i cały ruch ze Śląska, Krakowa do Nowego Sącza odbywać się będzie mostem heleńskim. Dlatego szlak zachód - wschód przez Chełmiec jest tak dla nas ważny. W tej materii mocno współpracujemy ze starostwem powiatu nowosądeckiego.
- Przed laty nie było jednak takiej współpracy.
- Nie ma Sącza bez powiatu i nie ma powiatu bez Sącza. Mamy wspólne obszary działania takie jak służba zdrowia, oświata, wspólny Powiatowy Urząd Pracy. Bardzo sobie cenię starostę Jana Golonkę i przewodniczącego Rady Powiatu Wiesława Bastę. Od pierwszych dni mojego urzędowania mamy codzienną współpracę. Razem jeździmy do urzędów centralnych w Warszawie i wspólnie zabiegamy o interesy Sądecczyzny.
- Współpraca współpracą, ale szary obywatel zapyta co zrobiliście, by nie doszło do likwidacji sądeckiego szpitala? W jaki sposób rozwiązujecie problemy bezrobocia.
- Szpital w Nowym Sączu jest instytucją Urzędu Marszałkowskiego, ale przecież korzystają z jego usług sądeczanie. Z Janem Golonką rozważamy przejęcie szpitala przez miasto i powiat. Odczuwamy niedosyt jeśli chodzi o łagodzenie skutków bezrobocia, ale niech drobną pociechą będzie fakt, że w Nowym Sączu w tym roku bezrobocie zmniejszyło o 418 osób. To dobry prognostyk, świadczący, że sądeckie firmy odnotowały wzrost produkcji i eksportu.
- Przejdźmy do spraw kadrowych w Urzędzie Miasta. Po ostatnim powołaniu Lecha Traciłowskiego na stanowisko pełniącego obowiązki dyrektora Wydziału Gospodarki Komunalnej i Ochrony Środowiska opozycja zarzuca Panu, że z UM chce Pan uczynić swój były Urząd Wojewódzki zatrudniając swoich znajomych.
- Przychodząc do magistratu nie zakładałem zwolnień tylu i tylu pracowników. Jako kierownik urzędu mam prawo i obowiązek dobierać takich ludzi, którzy spełnią moje oczekiwania. Takich, którzy potrafią i mają przygotowanie do podejmowania coraz trudniejszych zadań. To jest jedyne kryterium w procesie doboru i doskonalenia kadr. Ja przez ten prawie rok powołałem jedynie 10 nowych osób włącznie z wiceprezydentami i sekretarzem miasta. Nie muszę przypominać, że skala zmian kadrowych w poprzednich kadencjach była nieporównywalnie większa. Natomiast zapowiadam wyraźnie, że jeśli ktoś nie będzie spełniał wymogów, myślał o prywatnych interesach nie zaś o sprawach miasta, to będę konsekwentnie dokonywał zmian. Pracownik UM musi być fachowcem z wysokimi kwalifikacjami, a jego sposób postępowania nie może budzić żadnych podejrzeń, jak to miało np. miejsce w UM w Krakowie. Jeśli chodzi o pana Lecha Traciłowskiego, to go bardzo cenię i znam z czasów Urzędu Wojewódzkiego. Jest to fachowiec wysokiej klasy, biegły sądowy w branży ochrony środowiska, ekspert w problematyce pogranicza polsko-słowackiego.
- Jaki ma wpływ Pańskie zaplecze polityczne na dokonywanie zmian na stanowiskach dyrektorskich w magistracie?
- Szukając kandydatów wsłuchuję się w głosy każdego środowiska, każdego gremium. Natomiast ja podejmuję decyzje kadrowe i za nie odpowiadam, a nie jak pan stwierdza środowiska lewicowe, czy SLD. Poza tym ja nie jestem członkiem SLD.
- Kadrowe sprawy zawsze budzą emocje, zwłaszcza przy takim stopniu bezrobocia. Czym zatem się Pan kieruje stawiając na dane osoby w swoim otoczeniu?
- Dla mnie wyznacznikiem wartości postawy człowieka jest powiedzenie Seneki - niewiele znaczymy tym, co mówimy; znacznie więcej znaczymy tym, co robimy; a najwięcej znaczymy tym - kim jesteśmy.

Rozmawiał Jerzy Wideł

Autor:
Źródło: Gazeta Krakowska
Dodano: 2003-11-12 00:00:00

Warto zobaczyć:

Centrum Informacji Turystycznej Budżet obywatelski Nowego Sącza dotacje-ochrona-srodowiska Zwiazek Powiatów Polskich Programy realizowane ze środków z budżetu państwa e-PUAP Nowosądeckie Forum Seniorów Nowosądecka Karta Rodziny Interwencja w sprawach nieporządku na terenach miejskich Stowarzyszenie Sądecki Obszar Funkcjonalny Punkt konsultacyjno-informacyjny programu Czyste Powietrze Realizujemy zadanie finansowane ze środków Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska Młodzieżowa Rada Miasta Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej

Copyright © 2002-2025 Urząd Miasta Nowego Sącza WCAG 2.0 (Level AAA) W3C

Polityka Prywatności i Cookies