Kontakt: Rynek 1, 33-300 Nowy Sącz, tel. +48 18 443 53 08, +48 18 44 86 500

Sobota, 04 października 2025 r.    Imieniny obchodzą: Rozalia, Franciszek, Konrad

Kategoria: Media informują

To nie jest emigracja - mówi rektor Wyższej Szkoły Biznesu w Nowym Sączu

Wielkie polskie emigracje z przeszłości były wyjazdami na zawsze. Dziś każdy może wrócić w każdej chwili, a tanie linie lotnicze jeszcze to ułatwiają - pisze dr Krzysztof Pawłowski.

Blisko sześć lat temu, w listopadzie 2000 roku udzieliłem "Gazecie Wyborczej" wywiadu o rynku pracy w Polsce, stawiając tezę, że w nadchodzących latach jedynym realnym sposobem na zatrudnienie młodych ludzi będą ich okresowe wyjazdy do pracy za granicę. Za tę wypowiedź "oberwałem" od swoich przyjaciół politycznych, którzy oskarżali mnie o brak patriotycznego myślenia. Twardo broniłem swojej tezy, uważając za znacznie gorsze rozwiązanie zwiększenie grupy "wykluczonych" w Polsce. Przewidywałem wzrost bezrobocia do ok. 20 proc., podkreślając, że docelową strukturę gospodarki powinniśmy budować, zakładając, że co roku na rynek pracy będzie wchodziło około 400 tysięcy osób, a rozwiązanie problemu miejsc pracy dla znacznie liczniejszych roczników wyżu demograficznego bez okresowej "emigracji" nie jest możliwe. Jak pokazują ostatnie lata, tezy tamtego wywiadu okazały się prawdziwe.





Nie przewidziałem wówczas dwóch spraw - eksplozyjnego rozwoju tanich linii lotniczych ułatwiających okresowe wyjazdy oraz bardzo groźnego i nasilającego się zjawiska wyjazdów do pracy absolwentów szkół wyższych: młodych lekarzy, inżynierów, informatyków, a więc osób kończących bardzo drogie i wyspecjalizowane studia, które bez większego kłopotu mogłyby znaleźć zatrudnienie w Polsce, ale zniechęcają je niskie zarobki.

Niestety, narzuty na płace pracowników, szczególnie na ZUS, są tak wysokie, że polska gospodarka nawet przy względnie wysokim wzroście rzędu 4 proc. PKB tworzy niewiele, albo wcale, nowych miejsc pracy. Rezultat to wysokie bezrobocie - ponad 2,5 mln osób bez pracy.

Inną sprawą jest, czy duża część osób niepracujących jest w ogóle zdolna do pracy. Kilka lat temu usłyszałem od jednego ze znanych socjologów, że ponad milion osób w Polsce jest tak trwale uzależnionych od alkoholu, że nie jest w stanie podjąć nawet najłatwiejszego zajęcia.

Uważam, że szczególnie dla ludzi młodych, bezpośrednio po ukończeniu 18 lat zdecydowanie lepszym rozwiązaniem jest okresowy wyjazd do pracy za granicę niż pozostawanie w często demoralizującym otoczeniu i czekanie na pracę w swojej miejscowości, gdzie wskaźnik bezrobocia przekracza 20 proc. Ci ludzie wyjeżdżając np. do Irlandii, znajdują zajęcie oraz pieniądze, z których część trafi do kraju, do ich rodzin. Poza tym osoby podejmujące za granicą swoją pierwszą pracę przyzwyczajają się do kultury pracy często wyższej niż w swoim lokalnym otoczeniu.

Nie ma co ukrywać, większość wyjeżdżających Polaków podejmuje najprostsze prace, głównie w usługach. Dotyczy to także absolwentów szkół wyższych. Patrząc na doświadczenia z przeszłości osób szukających pracy w USA, można jednak przewidywać, że osoby z wyższym wykształceniem choćby z uwagi na znajomość języka angielskiego po wstępnym okresie pracy niewykwalifikowanej dość szybko znajdą sobie ciekawsze i lepiej płatne zajęcie.

Bardzo trudno obecnie przewidzieć, jak duża część z Polaków pracujących w państwach Unii wróci na stałe do kraju. Zależy to w dużej mierze od tego, jak rozwijać się będzie polska gospodarka, jak wzrastać będzie poziom wynagrodzeń czy też jaki będzie system podatkowy.

Od lat jestem przeciwnikiem obecnego systemu finansowania szkolnictwa wyższego, szczególnie tzw. studiów nieodpłatnych. Liczne wyjazdy lekarzy do pracy za granicę szczególnie drastycznie unaoczniły bezsensowność obecnego rozwiązania. Mamy sytuację, w której biedne społeczeństwo polskie poprzez budżet finansuje kształcenie specjalistów (szczególnie na najdroższych kierunkach studiów medycznych i politechnicznych) dla najbogatszych państw Europy. A wystarczyłoby wprowadzić czesne wsparte kredytem umarzalnym np. po dziesięciu latach pracy w kraju, aby zdecydowanie uzdrowić obecną sytuację.

Bardzo niebezpieczny dla długoterminowego interesu Polski jest wyjazd z kraju osób wykształconych i bardzo uzdolnionych, szczególnie młodych naukowców, dla których podjęcie pracy w dobrym ośrodku naukowym oznacza przeważnie wybór na całe profesjonalne życie. W czasach, w których o zamożności państwa zaczyna decydować gospodarka oparta na wiedzy, władze państwowe powinny poprzez specjalny system stypendiów zrobić wszystko, aby tych młodych i najzdolniejszych zachęcić do pozostania w kraju.

Coraz większa liczba Polaków podejmuje pracę w korporacjach międzynarodowych działających w Polsce. Wśród moich absolwentów często się zdarza, że pracownik zaczynający pracę w oddziale firmy w Polsce po jakimś czasie jest wysyłany do innego oddziału za granicą. Niewątpliwie taka praca wzbogaca nie tylko wiedzę i umiejętności zawodowe, ale pozwala na lepsze zrozumienie współczesnego świata.
Uważam, że nie powinniśmy używać dla tych wyjazdów określenia "emigracja". Wielkie emigracje w przeszłości były zasadniczo wyjazdami jednokierunkowymi, na zawsze, a indywidualne decyzje emigrantów były często wspierane politycznymi zakazami powrotu. Obecnie każdy w każdej chwili może wrócić, a tanie linie lotnicze dodatkowo wzmocniły tę możliwość. Ułatwiają one także utrzymanie więzów rodzinnych w sytuacji, gdy wyjeżdża jeden współmałżonek, a drugi pozostaje w kraju. Z punktu widzenia młodego mieszkańca Nowego Sącza czy Tarnowa znającego język angielski decyzja o podjęciu pracy w Warszawie czy Szczecinie albo też w Dublinie lub Londynie ma podobny charakter. Odległość komunikacyjna (tzn. czas niezbędny do dotarcia do rodzinnego miasta) jest porównywalna. Telefony komórkowe umożliwiają stały kontakt z rodziną i przyjaciółmi, a każdy podejmujący pracę poza Polską natychmiast stwierdza, że koszt połączeń w odniesieniu do wysokości wynagrodzenia jest znacznie niższy niż w Polsce.

Na koniec lżejsza nuta - niedawno podczas towarzyskiej dyskusji usłyszałem, że wzrosło bezpieczeństwo życia w miastach na terenie tzw. blokowisk, zwykle uchodzących za najmniej bezpieczne, bo większość tzw. kapturowców tam rozrabiających z nudy wyjechała do pracy w Irlandii.

(dr Krzysztof Pawłowski jest rektorem Wyższej Szkoły Biznesu - National-Louis University w Nowym Sączu, zdobywcą tytułu Przedsiębiorcy Roku 2003 Ernst & Young)

Fot. www.przyjacielesukcesu.pl
Gazeta Wyborcza, Przystanek Europa, 17 czerwca 2006 r.

Autor:
Źródło: Gazeta Wyborcza
Dodano: 2006-06-19 00:00:00

Warto zobaczyć:

Centrum Informacji Turystycznej Budżet obywatelski Nowego Sącza dotacje-ochrona-srodowiska Zwiazek Powiatów Polskich Programy realizowane ze środków z budżetu państwa e-PUAP Nowosądeckie Forum Seniorów Nowosądecka Karta Rodziny Interwencja w sprawach nieporządku na terenach miejskich Stowarzyszenie Sądecki Obszar Funkcjonalny Punkt konsultacyjno-informacyjny programu Czyste Powietrze Realizujemy zadanie finansowane ze środków Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska Młodzieżowa Rada Miasta Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej

Copyright © 2002-2025 Urząd Miasta Nowego Sącza WCAG 2.0 (Level AAA) W3C

Polityka Prywatności i Cookies