Kategoria: Media informują
Arka dla Arka
Arkadiusz Aleksander (rocznik 1980), który pierwsze piłkarskie kroki stawiał w sądeckim LKS Zawada, przez kilka sezonów występując następnie w ekstraklasowym wówczas Śląsku Wrocław, od rundy wiosennej reprezentował będzie barwy grającej w II lidze Arki Gdynia. W ten sposób dobiegnie końca prawdziwa droga przez mękę, jaką przeszedł ten zdolny zawodnik.
Dlaczego piszemy o drodze przez mękę? Zawiła historia Arka jest tyleż interesująca co pouczająca. Zatem posłuchajcie.
Jako niespełna 18-letni człowiek, kierując się radą taty, znanego w środowisku trenera i działacza sportowego Ryszarda Aleksandra, wybrał się Arek do Wrocławia, by tam kontynuować naukę w Szkole Mistrzostwa Sportowego. Zgłosił się jednocześnie na treningi do tamtejszego Śląska. Nieoczekiwanie nawet dla samego siebie przyciągnął wzrok sławnego trenera Wojciecha Łazarka, który znalazł dla niego miejsce w pierwszej drużynie! Wydawało się, że przed sądeczaninem otwiera się piękna kariera. Tymczasem po raz pierwszy pech dopadł go w Szczecinie, gdzie podczas meczu z Pogonią nabawił się dość przykrej kontuzji nogi. Po wyleczeniu urazu, na pół roku wypożyczony został do lokalnego rywala Śląska, Polaru. Tam, w ciągu jednej zaledwie rundy strzelił w II lidze osiem bramek, by opromieniony tym wyczynem powrócić do klubu, którego był zawodnikiem. Stał się podstawowym ogniwem walczącego o zachowanie ektraklasowego bytu Śląska. Aż do toczonego w maju 2003 r. derbowego spotkania z Zagłębiem Lubin. W jego trakcie, już na początku spotkania, po ostrym wejściu jednego z rywali doznał Arek zerwania więzadeł kryżowych w lewym kolanie. A co to w praktyce oznacza, żadnemu sportowcowi tłumaczyć nie trzeba. Natychmiastowy zabieg i wielomiesięczna rehabilitacja nie przyniosły spodziewanego skutku. Kiedy noga wciąż bolała, zdecydował się piłkarz po konsultacji z ojcem na wyjazd do położonej pod Innsbruckiem prywatnej kliniki dr. Shenka. Operacja, za którą w całości zapłaciła rodzina Aleksandrów kosztowała, bagatela, 7 tys. 800 euro. Łatwo się domyślić, że Śląsk nigdy pieniędzy tych rodzinie nie zwrócił.
- Arek postanowił przenieść się ponownie do Polaru - opowiada Ryszard Aleksander. - Za roczne wypożyczenie Śląsk zażądał 200 tys. zł! A ponieważ wciąż zalegał synowi z wynikającymi z kontraktu należnymi mu pieniędzmi, ten oddał sprawę do arbitrażu PZPN. Związek przyznał mu rację, rozwiązując umowę ze Śląskiem z datą 31 sierpnia 2003 roku. Arek decyzję dostał jednak dopiero... 8 września, zatem już po terminie dokonywania zmian klubowych. Całą jesień miał więc Arek praktycznie dla piłki straconą. Poświęcił ją na naukę. Jest przecież studentem czwartego roku AWF i drugiego roku prawa na Uniwersytecie Wrocławskim.
Wszystko wskazuje na to, że Arkadiusz Aleksander wyszedł na prostą. Nie podpisał jeszcze wprawdzie oficjalnego kontraktu, z graniczącym z pewnością 90-procentowym prawdopodobieństwem od wiosny będzie strzelał gole dla II-ligowej Arki Gdynia (kluby ponoć doszły do porozumienia, Arek przeniesie się na nadmorskie uczelnie). Jeśli do tego dojdzie, stanie się drugim w historii sądeczaninem występującym w tym klubie. Szlak przetarł na początku lat 70. legendarny Jerzyk Zawiślan.
Daniel Weimer Autor:
Źródło: Dziennik Polski
Dodano: 2003-12-03 00:00:00
Zobacz też najnowsze aktualności
lub