Kategoria: Komunikaty Biura Prezydenta
150 lat Zakładu Karnego w Nowym Sączu - Aniołów tu nie ma
Siedzieli tu: wiceminister, Kalibabka, mistrz olimpijski, "Al Capone", pseudobiznesmeni najgłośniejszych afer w RP - alkoholowej czy paliwowej.
Jutro, 15 kwietnia odbędą się obchody 150-lecia Więzienia Karno-Śledczego w Nowym Sączu.
Mszę św. w nowej kaplicy więziennej odprawi ordynariusz tarnowski, przygtowano też dyskusję wokół problematyki resocjalizacyjnej, wreczenie odznaczeń dla funkcjonariuszy. Placówka przy ul. Pijarskiej nie zmieniła adresu od czasów cesarza Franciszka Józefa.
Dwuznaczne wydaje się obchodzenie jubileuszu instytucji, w której człowiek więzi za kratami i pod kluczem człowieka. Przyczyny dla, których to czyni muszą wzbudzać refleksję natury etycznej i odniesienie do wymiaru historycznego charakteru uwięzienia.
Jedna z zasad Mahatmy Ghandiego mówi o tym, że
"szlachetnym jest bronić swego kraju i przyjętych wartości a jeszcze szlachetniejszym bronić tych zasad nie czyniąc krzywdy przeciwnikowi; podłym jest natomiast ustępowanie złoczyńcy".
Taki pogląd uzasadnia stosowanie szeroko pojętego przymusu prawnego, którego szczególnym elementem jest pozbawienie wolności jako konsekwencja poważnego naruszenia ustalonych zasad harmonii w społeczeństwie.
Przymus ten nie może jednak być oparty na odwecie i represji, lecz na cywilizowanym i humanitarnym odizolowaniu jednostki od społeczeństwa, ukierunkowanym na readaptację społeczną sprawców przestępstw.
Zmieniają się czasy, rządzący, filozofia życia i wartości, ale od lat nie wskazano bardziej racjonalnego i akceptowanego przez ludzi sposobu karania za naruszenie społecznie akceptowanych zasad prawa.
Cele klasztorne na więzienne
Historia Zakładu Karnego w Nowym Sączu jest nierozerwalnie związana z dziejami miasta Nowego Sącza. Znalazł on bowiem miejsce w dawnym dworze biskupów krakowskich, który stanął w narożniku południowo-zachodnim średniowiecznego miasta. Do końca XVI wieku okazała niegdyś letnia rezydencja została stopniowo zaniedbana i niszczała. Około połowy XVII wieku cały ten obszar wraz z resztkami zabudowań przejęły starosądeckie siostry Klaryski. Do roku 1670 prowadziły prace budowlane, których po wzniesieniu murów po dach – nie ukończyły. W 1732 roku mury klasztoru i przyległego kościoła odstąpiły nieodpłatnie sprowadzonemu do Nowego Sącza w celu założenia przyklasztornej szkoły męskiej – zakonowi Pijarów.
W roku 1733 ukończono budowę zespołu kościoła i klasztoru, który zachował się częściowo w obrębie obecnego więzienia. Budynek był dwukondygnacyjny wkomponowany w basztę muru obronnego; zwrócony na stronę południową, od strony wschodniej przylegał do ulicy nazywanej od dawna Pijarską.
W założeniu zakonu kompleks klasztorny miał być zarazem najokazalszym kolegium Pijarów w Polsce. Wpływy Akademii Krakowskiej, z obawy o swoją pozycję, uniemożliwiły te zamiary. W efekcie w roku 1782 - Zakon na skutek "kasaty józefińskiej" zniesiono, a budynki klasztorne zostały skonfiskowane przez rząd austriacki.
Władze zaborcze początkowo oddały budynki poklasztorne wojsku na magazyny. W XIX wieku umieszczono tam urząd cyrkularny. W roku 1818 pierwsze i drugie piętro budynku "popijarskiego" zajęło utworzone 4 listopada - sześcioklasowe gimnazjum z niemieckim językiem nauczania, które dało początek najstarszemu zakładowi oświatowemu na Sądecczyźnie – obecnemu Gimnazjum i Liceum im. Jana Długosza.
Od cesarza do Piłsudskiego
W 1852 r. cesarstwo austriackie ogłosiło powszechną ustawę karną, która znosiła kary o dużej dolegliwości fizycznej takie jak piętnowanie, chłosta, pręgierz i zakuwanie w kajdany. Najczęściej organizowano więzienia przy sądach apelacyjnych i okręgowych. To właśnie kryterium zadecydowało o utworzeniu w
1855 roku - przy nowosądeckim sądzie okręgowym –
więzienia.
Początkowo przetrzymywano w nim żołnierzy austriackich podpadających pod jurysdykcję wojskową. Na przełomie lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych XIX wieku przekształcono więzienie na miejsce odosobnienia dla pospolitych przestępców skazanych na krótkoterminowe kary, działaczy socjalistycznych i Polaków – bohaterów ruchów wolnościowych i oporu wobec zaborcy. Od roku 1872, kiedy to władze austriackie przeprowadziły reformę więziennictwa zmieniając sposób zarządzania aresztów i więzień i podporządkowując je Ministerstwu Sprawiedliwości, nowosądecki zakład, jako jeden z 14 "domów więziennych" (tak również nazywano więzienia) w Galicji, został objęty bezpośrednim nadzorem przez kierownika sądu grodzkiego.
Pierwszym naczelnikiem więzienia karno-śledczego w Nowym Sączu został Jan Wejgel, który pełnił swą funkcję do roku 1928. Następnymi byli: Władysław Gerlach (1928-1936) i Józef Zacharski do 1939 roku. Postacią, która odcisnęła szczególne piętno etyczno-moralne i wyznaniowe w oddziaływaniu na osadzonych w latach 1926 – 1939 był profesor teologii ojciec jezuita Franciszek Kwiatkowski.
W okresie międzywojennym Zakład Karny w Nowym Sączu funkcjonował jako więzienie karno-śledcze klasy II - ze specjalnym oddziałem żeńskim i mógł pomieścić od 150 do 450 osób. Okres międzywojenny zamyka data 2 września 1939 roku, kiedy to nowosądeccy funkcjonariusze, na mocy ogłoszonej kolejnej w latach międzywojennych amnestii, tym razem spowodowanej głównie wybuchem wojny; otworzyli bramy więzienia umożliwiając jego opuszczenie umieszczonym tam skazanym i aresztowanym. Zakład Karny opuścili również strażnicy, a samo więzienie po dotarciu wojsk niemieckich na teren Nowego Sącza - zostało przejęte przez okupanta.
Martyrologia patirotów
Najbardziej dramatyczne wydarzenia w historii budynku przy ul. Pijarskiej 1, miały miejsce podczas II wojny światowej. Wtedy to Samodzielne Więzienie w Nowym Sączu (Selbständiges Gefängnis in Neu-Sandez) było miejscem nie tylko izolacji polskich patriotów, ale również miejscem ich tortur i straceń wykonywanych przez hitlerowców. Więziono tutaj głównie partyzantów, kurierów tatrzańskich i beskidzkich organizujących "przerzuty" przez "zieloną granicę" oraz zakładników.
Postacią, która boleśnie wpisała się na karty historii więzienia w Nowym Sączu, był Hauptsturmführer SS Heinrich Hamann. Człowiek ten zasłużył sobie na miano kata Sądecczyzny. W nowosądeckim więzieniu stosował najbardziej wymyślne tortury i kary często zakończone zaplanowaną w taki okrutny sposób śmiercią jego ofiar. Jedną z najstraszliwszych jego zbrodniczych inicjatyw była tzw. noc bartłomiejowa. W nocy z 4 na 5 lutego 1940 roku, po ujawnieniu przygotowań do ucieczki pięciu osób z celi nr 15 na I piętrze, przez wyłom w murze, Hamann wraz z innymi gestapowcami przez godzinę pastwili się nad niedoszłymi uciekinierami, dołączając do nich starszych cel z innych pomieszczeń, aby następnie ich rozstrzelać.
Pierwsza krwawa egzekucja w Nowym Sączu, odbyła się tuż przy torze przyczółku mostu kolejowego nad Dunajcem – naprzeciw więzienia, już 19 listopada 1939 roku. Potem wielokrotnie dokonywano w tym miejscu zbiorowych rozstrzeliwań. Dziś dla upamiętnienia tych, którzy oddali swoje życie za ojczyznę usytuowano, widoczny z okien więzienia, pamiątkowy obelisk.
W obrębie więzienia i poza nim, przeprowadzono wiele masowych egzekucji, w trakcie których zginął także znany malarz nowosądecki Bolesław Barbacki a także wybitny działacz niepodległościowy i robotniczy - Ryszard Mędlarski, który jako jeden z pierwszych sądeczan przystąpił do zorganizowania ruchu oporu podczas okupacji hitlerowskiej. Więźniem przy ul. Pijarskiej była także Danuta Olszowska, referendarz PKP, aresztowana w 1943 roku (później trafiła do obozu przejściowego w Szebni k. Jasła a następnie więźniarka obozu w Płaszowie, dziś znana nowosądecka działaczka kombatancka a także Zofia Rysiówna (po wojnie wybitna aktorka), która miała swój wielki udział w uwolnieniu ze szpitala nowosądeckiego kuriera rządu polskiego Jana Karskiego.
W historię okupacyjną więzienia w Nowym Sączu wpisały się także udane ucieczki przetrzymywanych tu patriotów. Jedną z nich przeprowadziła skutecznie 6-osobowa grupa z Janem Kucharskim z Marcinkowic i Władysławem Świerczkiem, kolejarzem, organizatorem akcji sabotażowych w parowozowni PKP. W okresie mrocznych okupacyjnych dni sądeckiego więzienia, wielkim patriotą okazał się strażnik więzienny Edward Szast, który przemycał od więźniów i dostarczał ich rodzinom grypsy więzienne. Za swoje bohaterskie czyny został stracony w 1943 roku w Oświęcimiu. Nie był jedynym strażnikiem, który zapłacił najwyższą cenę za uczciwość i prawość. Wspomnienia okupacyjne więźniów (W. Uhlowa) mówią o ukamienowaniu nieznanego strażnika za pomoc więźniom.
Od PRL do III RP
Po II wojnie światowej jednostka funkcjonowała jako areszt karno-śledczy, w której przebywali zarówno mężczyźni, jak i kobiety. Pierwszym naczelnikiem więzienia po wyzwoleniu – w październiku 1945 roku został Mieczysław Zygadło; kolejnymi byli – Henryk Grzyb, Władysław Kubka - Kubicki dwukrotnie, Jan Szewiernowski, Czesław Piszczek, Stanisław Adamski, Antoni Kawecki, Lucjan Pytel i kierujący obecnie jednostką Tadeusz Chruślicki.
Od 29 września 1967 roku areszt przekształcono na Zakład Karny dla mężczyzn dorosłych z podgrupą klasyfikacyjną P-1, P-2 i P-3. Zgodnie z podstawowymi zasadami ustrojowymi naprawa przestępców odbywała się kolektywnie (podstawowymi środkami oddziaływań była przymusowa praca produkcyjna w ramach przedsiębiorstwa produkcyjnego – gospodarstwa pomocniczego i zbiorowe zajęcia kulturalno-oświatowe). Niejako z urzędu i wszyscy więźniowie byli resocjalizowani bez względu na ich aktywność i umotywowanie do tego procesu.
W okresie stanu wojennego, w latach 1981 – 1982 jednostka była wyłącznie Zakładem Karnym, ominął ją więc los niektórych zakładów i aresztów zamienionych na ośrodki odosobnienia i internowania działaczy opozycyjnych.
Uznając zasadę, że prawo nie może zamykać drogi do "autorskiego prowadzenia więzień" w ramach pracy penitencjarnej w latach 1980 – 2005 - wielokrotnie podejmowano działania penitencjarne oparte na niekonwencjonalnych metodach oddziaływania na skazanych. Radykalna wymiana kadry penitencjarnej w latach 1987 – 1990, zdecydowanie wzmogła inicjatywy w tym zakresie. Wyjątkową rolę w tym względzie odegrał kapelan więzienny w latach 1985 do 1997 ks. Ignacy Klucznik.
Więzienie nowosądeckie miało również swojego reprezentanta na obradach III Polskiego Kongresu penitencjarnego w dniach 6-7 czerwca w Popowie gdzie poddano ocenie wprowadzone w/w rozwiązania ustawowe w ramach hasła „więziennictwa polskiego XXI wieku” a także w trakcie posiedzenia sejmowej komisji sprawiedliwości w roku 2004 w ramach przedstawiania w Sejmie propozycji poszukiwania praktycznych rozwiązań zmniejszenia zaludnienia jednostek penitencjarnych i uruchamiania prac skazanych na rzecz samorządu terytorialnego. Jednostka była również prekursorem organizacji stałej i systemowej współpracy z Miejskim Ośrodkiem Pomocy Społecznej w Nowym Sączu, a w roku 2005 rozwinięto współpracę o podobnym charakterze z Centrum Edukacji OHP w Nowym Sączu.
Od 1992 roku kontynuowane jest współdziałanie z Sądem Okręgowym w Nowym Sączu; oparte o realizację zajęć instruktażowo-edukacyjnych z kuratorami i ławnikami sądowymi na temat aktualnych trendów w realizacji systemów i celów wykonywania kary w zakładach karnych. Kierownictwo działu penitencjarnego nadzoruje cyklicznie indywidualne praktyki studenckie wyższych uczelni województwa małopolskiego organizowane na terenie nowosądeckiej jednostki penitencjarnej. Kadra penitencjarna uczestniczyła w opracowaniu komputerowego programu penitencjarnego NOE ODYSEJA, wdrożonego do obsługi jednostek penitencjarnych w 2002 roku.
Bunty i ucieczki
Najnowsza historia Zakładu Karnego to również zdarzenia o charakterze dramatycznym, jakim był wywołany spontanicznie - na fali ogólnopolskiego protestów więźniów; bunt w nocy z 22 na 23 lipca 1991 roku; z czynnym udziałem ok. 200 osadzonych, którzy niszcząc mienie kwaterunkowe i przysłony okienne usiłowali wydostać się z cel mieszkalnych, a także te, których okoliczności kładą się cieniem na sposób realizacji zadań służbowych przez funkcjonariuszy tj. stwierdzony przypadek udostępniania telefonu komórkowego przez oddziałowego jednemu z bossów sądeckiego gangu Chowańców w roku 1996, jak również zagubienie jednostki broni w 2000 roku.
Przez okres tych 150 lat mury sądeckiego więzienia wsłuchiwały się w losy kilkuset tysięcy więźniów; byli wśród nich ludzie skrzywdzeni przez władzę poprzez uwarunkowania polityczne, zamordowani przez okupanta, przypadkowi przestępcy a także ci, którzy z dokonywania przestępstw uczynili sobie źródło dochodu; wśród nich skazani z pierwszych stron gazet (również osoby znane i sławne takie jak: funkcjonariusz państwowy w randze wiceministra, słynny domorosły Casanowa z lat 80-tych - Kalibabka, mistrz olimpijski w skokach narciarskich, pseudobiznesmeni najgłośniejszych afer w RP m.in. alkoholowej czy paliwowej i inni).
Nie wszyscy godzili się z wyrokami TEMIDY i próbowali samowolnie wydostać się poza mury więzienia. Najgłośniejszą ucieczkę zorganizowali osadzeni zatrudnieni w kotłowni, którzy we wrześniu 1977 roku ok. godz. 2 w nocy po wypiłowaniu krat, korzystając z wyjątkowo mglistej i burzowej nocy pokonali mur zewnętrzny i wydostali się poza teren zakładu. W trakcie zeskakiwania z muru jeden z nich doznał skręcenia nogi co ułatwiło ich identyfikację w trakcie bezpośredniego pościgu i w lasach w okolicach Grybowa - zostali ujęci.
Inne zdarzenie o podobnym charakterze dotyczy ucieczki z sierpnia 1977 roku osadzonego, który w trakcie realizacji spaceru za pomocą prowizorycznego haka w kształcie kotwicy i zaplecionego koca, przeskoczył mur więzienia (został ujęty po kilku dniach). Jedyny przypadek spektakularnej a zarazem udanej ucieczki z Zakładu Karnego w Nowym Sączu odnotowano w roku 1978, kiedy to osadzony oczekujący na przyjęcie do zakładu karnego wykorzystał zamieszanie w rejonie bramy głównej i wyszedł w gronie pracowników cywilnych gospodarstwa pomocniczego opuszczających jednostkę. Notabene przesłał on z Włoch okolicznościową widokówkę i od tej pory ślad po nim zaginął.
Byli również tacy, którzy doświadczenie więzienne potraktowali jako swoistą trampolinę do "społecznego pojednania" a wśród nich wyjątkowo zdolny złodziej kieszonkowy, który w trakcie odbywania kolejnej już kary pozbawienia wolności eksternistycznie zdał maturę a po warunkowym zwolnieniu, ukończył uniwersyteckie studia o kierunku pedagogiki resocjalizacyjnej i zgłosił akces do pracy w więziennictwie (odrzucony ze względów proceduralnych).
Od czasów umowy społecznej J. J. Rousseau przyjęto rozumowanie, że obywatele państwa sami wybierają władzę i sposób jej wykonywania. Więzienie to instrument tej władzy, który pozwala ją demonstrować, używać i wykorzystywać. Dzisiejsza refleksja nad ta instytucją wykazuje, że akceptować można tego typu działania jedynie w stosunku do sprawców groźnych przestępstw kryminalnych. W innych przypadkach tak reprezentowana władza musi budzić sprzeciw, a podobne jubileusze stanowić przestrogę dla następnych pokoleń.
Mjr Zdzisław Śliwiński
Z-ca dyrektora Zakładu Karnego w Nowym Sączu
Autor: -
Dodano: 2005-04-14 00:00:00
Zobacz też najnowsze aktualności
lub